Friday, June 15, 2012

Z zycia wziete- co jedza amerykanie na sniadanie?


Temat rzeka- biorac pod uwage fakt,ze ponad 60% spoleczenstwa to rasa mieszana, trudno bedzie dokladnie trafic w sedno sprawy,ale postaram sie opisac co sama zauwazylam w knajpach,w ktorych jadam/jadalam.
Amerykanska kuchnia jest okropna i juz dawno zostala skreslona z mojego menu. Oczywiscie czasem skusze sie na typowo amerykanski "shit",ale nigdy nie moglabym przejsc na te kuchnie w 100%.
W tym miesiacu minie juz 7 lat od momentu mojego przyjazdu na stale do USA i musze Wam powiedz,za niczym innym jak za jedzeniem z Polski nie tesknie tak bardzo. To zupelnie dwa inne poziomy,smaki i przyzwyczajenia.
Swoja droga dopiero do mnie dochodzi,ze te 7 lat przelecialo tak szybko,ze stawia mnie w dosc dziwnej sytuacji psychicznej,ale nie o tym mowa.




Menu amerykanow znacznie rozni sie w innych Stanach, dlatego po raz kolejny skupie sie tylko na jedzeniu w Kalifornii.
Zacznijmy od tego,ze Amerykanie NIE jedza kolacji. Ich dzien w tygodniu zaczyna sie od kawy i lekkiego sniadania: platki, bagel lub owoce. Nastepnie ok godziny 11/12/1 przychodzi czas na lunch: sushi, salatki, kanapki & zupy itd. O godzinie 6 jest obiad- najczesciej jest to wypad do restauracji badz domowe gotowanie dla calej rodziny.
W tym momencie kuchnia amerykanska podchodzi troche pod kulture. Otoz bardzo malo jest typowych amerykanek,ktore zostaja caly dzien w domu,prowadza go,a na koniec codziennie gotuja pyszny obiad z ziemniaczkami (tzn sa matki,ktore zostaja z dziecmi,ale czesto ich obiad jest z torebki).
 Tutaj kobiety pracuja rownie tyle co ich faceci, czesto bywa tak,ze to faceta gotuje w domu,a takze obiady (5 razy w tygodniu,jak nie 7) sa po prostu w knajpach. Osobiscie znam pare osob,ktore 5 dni w tygodniu jedza w knajpach,a w weekendy gotuja w domu. Znam tez rodziny,ktore "jada" na mrozonkach,ale sa tez tacy,ktorzy maja swoje tradycje i jedza codzienne obiady z rodzina przy domowym stole.

Wybor restauracji w Kalifornii to istna loteria,patrzac na wszystkie nacje,ktore tu sie zebraly. Od meksykanskich po tajskie miejsca-ludzie z tego korzystaja. I to mi sie podoba,poniewaz mozna choc troche "liznac" kultury innego kraju.
(mam wrazenie,ze w ogole nie napisalam tego po Polsku :D )

Zacznijmy moze od sniadania regularnego podczas normalnego dnia w tygodniu,gdzie musimy sie wybrac do pracy:
Podstawa w wielu domach jest kubek kawy domowej, czy tez ze "Starbucks".
W moim przypadku (jesli juz mam ochote na cos cieplego z rana) wybieram goraca czekolade.


Kolejnym prostym sniadaniem sa po prostu platki. Wiele osob wybiera forme "oatmeal" czyli owies z owocami,a wiekszosc zwykle platki.
Ja lubie te i te:


Nastepnie mamy zwykle owoce czy sok owocowy (najczesciej pomaranczowy).

Do weekendowych sniadan mozemy zaliczyc:

-Placki najczesciej z maslem lub sytopem klonowym
- bekon
- jajka na rozne sposoby,ale musze powiedziec,ze malo amerykanow lubi typowa jajecznice. Oni wola jaja sadzone i to na dodatek dosc "surowe".
-kielbaski



-francuskie tosty,ktorych osobiscie nie lubie, czesto podawane sa z syropem,bananami czy tez truskawkami.


- jedno ze slynniejszych "dan" to kanapki z maslem orzechowym i powidlem. Jesto to bardzo popularna opcja dla dzieci jak i doroslych. Kiedy nikomu nie chce sie gotowac to zazwyczaj podadza nam do sniadania wlasnie te kanapki.


Popularne sa tez tzw "skillets" czyli potrwa podane na cieplo. Sa to rozne mieszanki jajka,ziemniakow, papryki, cebuli,szyneczki itd podane na specjalnych "patelniach".



Nastepnie ZIEMNIAKI- ja nie lubie miec zmieniakow na sniadanie,ogolnie malo jem ziemniakow,ale hash browns to kolejne typowe jedzenie. Sa to tarkowane ziemniaki smazone na patelni.


Z ciekawostek moge Wam napisac,ze w Ameryce wiekszosc rzeczy jest solona. Przede wszystkim MASLO- FUUUUU! Oni potrafia robic sernik na zimno czy inne ciasta z maslem solonym.
Mitem jest to,ze ludzie przy zamowienie wielkich kanapek z ociekajacym serem i tluszcze biora DIET pepsi,dlatego,ze chca zmniejszyc ilosc kalorii,a dlatego,ze ta po prostu lepiej smakuje. Roznica miedzy Europejska czerwona cola czy standardowa pepsi jest ogromna. Tego nie da sie pic-sam cukier.
Diet coke smakuje lepiej.
Kolejnym mitem jest to,ze Amerykanie jedza TYLKO hamburgery. Oczywiscie niskie ceny i staly dostep moze znacznie wplynac na wybor,ale sa tez ludzie,ktorz naprawde licza sie z jakoscia jedzenia- sa na maksa organiczni,sprawdzaja sklady, wydaja kupe kasy na tygodniowe zakupy w organicznych sklepach.

To tyle jesli chodzi o sniadanie na amerykanskich stolach. Nie lubie i sporadycznie dam sie namowic na cos takiego,szczegolnie patrzac na moja wage i to,ze takie rzeczy nie sa dobre dla mnie.
Wole nasze polskie przysmaki :)

105 comments:

  1. powinnas jeszcze wspomniec o rozmiarach produktow na polkach sklepowych. Jak przyjechalam tutaj wielkim zdziwieniem dla mnie bylo, ze "maly sok" to 2 litry, maka sprzedawana po 3 kg naraz, chips-y pol kilograma... I jak tu wpore przestac jesc? Zazwyczaj sie odstawia taka paczke jak czlowiek juz nie moze :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A ja sie z tym nie zgadzam:) oczywiscie sa sklepy,w ktorych paczki/opakowania sa duzo wieksze,ale sa tez normane sklepy. Kiedys pytalam moja ciotke (mieszka w Stanach od 50 lat) powiedziala mi,ze to zwiazane jest z brakiem czasu i z cenami. Ponad 50% spoleczenstwa pracuje 10 godzin dziennie i nie maja czasu na czeste zakupy, dlatego kupuja wieksze produkty :)

      Delete
    2. tak, tak, wiem... co ciekawe te mniejsze opakowania wychodza drozej. Napisalam to w tym znaczeniu, ze u nas w Pl po prostu nie znajduje sie cukru na polkach w 10kg worku... Tutaj to normalka, kupuje sie duzo za tanio, zeby starczylo na dlugo :)

      Delete
    3. 10 kg to tylko w Costco (u nas),a jak wiadomo Costco to sklep dla firm:)

      Delete
    4. ooo! w Kanadzie w kazdym supermarkecie, w Walmart tez, ostanio wyslalam meza po make na nalesniki, nie bylo zwyklej maki w malych opakowaniach(tylko whole grain) wiec kupil duze 7.5 kg, chyba zrobie nalesnikowe party na 50 osob :)

      Delete
    5. U nas w Walmart sa duze i male produkty:)

      Delete
  2. nie przekonuje mnie to jednak. po pierwsze, zapewne dlatego, że ja & mój żołądek umarlibyśmy od kawy na czczo :D poza tym wszystko to jakieś takie tłustawe & średnio fajne. płatki chyba najfajniejsza opcja :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mnie tez nie,tym bardziej,ze jesli zjem takie sniadanie (szczegolnie te weekendowe) to mnie muli caly dzien:(

      Delete
  3. Francuskie tosty na słodko . Ciekawie :)
    Ja na to mówię po prostu "chleb w jajku" i jem z keczupem (chleb maczam tylko w jajku z solą i pieprzem , ale nie wyobrażam sobie jeść tego z cukrem zamiast soli itd. ):D
    Nie wyobrażam sobie też jeść bekonu na śniadanie, albo ogólnie jakiś smażonych rzeczy .Mój żołądek chyba by tego nie wytrzymał . :)
    Ale ciekawa notka , fajnie się dowiedzieć czegoś takiego .

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niestety,wiele potraw na sniadaniowym stole to potrawy smazone:(((

      Delete
    2. Mój żołądek by umarł :(
      Calutki dzień muliłoby mnie . Dlatego chyba bym ciągle wcinała płatki, bo to jedyna opcja dla mnie: P Ewentualnie kanapki .

      Delete
    3. Tutaj kanapki tez sa dziwne:(

      Delete
    4. Jejj. to co Ty jesz?! :D
      Dlaczego kanapki dziwne ? Chleb niedobry , czy jak ?

      Delete
    5. Chleb typowo amerykanski jest kwasny i zawsze gumowy :)
      My robimy zakupy w polskim sklepie

      Delete
  4. Ja uwielbiam francuskie tosty z marmolada:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. ja niestety nie moge ich jesc. Zle sie czuje- czesto nawet wymiotuje:(

      Delete
  5. Nie wytrzymałabym chyba bez polskiej kuchni w innym kraju, więc jak tylko się stąd wyprowadzę będę szerzyć kuchnię polską, haha. :D Buziaki :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dobrze,ze mam mame,ktore ogtuje po polsku i kilka sklepow:)

      Delete
  6. Witaj Exbebetko!
    Przerażająco wygląda to śniadaniowe menu, chyba wolałabym chodzić głodna. Aczkolwiek śmiesznie wyglądają te tarkowane ziemniory", może dziś spróbuję je zrobić jako taką przekąskę przed Naszym WAŻNYM WYDARZENIEM DLA PL:))

    ReplyDelete
  7. Świetne te Twoje posty, ukazujące trochę amerykańskiego życia :D nie zajechałabym długo na ich sposobach żywieniowych, rozumiem raz na jakiś czas zjeść coś na mieście, ale dzień w dzień? Albo jechać na mrożonkach, masakra jakaś, kichy siadają.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dlatego wiele osob w USA ma np raka jelita- jedza prawie surowe steki :|

      Delete
    2. Obrzydlistwo. Mają też chyba dużo więcej, najrozmaitszych chorób.

      Delete
    3. a dla nich dziwne sa watrobki,szyjki, lapki, jezyki :D

      Delete
  8. Chyba bym tam umrała - po 3 tyg na takiej ich diecie ważyłabym 2x więcej i zabiłby mnie cholesterol... OMG.
    Są osoby, które uwielbiają tę kuchnię, ale coraz mniej ich rozumiem...
    Pozdrawiam ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kuchnie amerykanska? powiem Ci szczerze,ze jesli chodzi o emigrantow to nigdy nie spotkalam sie z osoba,ktora uwielbialaby kuchnie amerykanska:)

      Delete
    2. Moja kuzynka, która była w okresie wakacyjnym w pracy, wróciła (dodam że z jakimś 5kg+) i była zachwycona jedzeniem tam... ;/
      Teraz widzę, że naprawdę nie ma czym.

      Delete
  9. Paulino przeczytałam dziś na twitterze, że masz problem z sierścią Fifiego. Mam kotkę syberyjską(najwspanialsza dziewczyna pod słońcem :) ) i na wiosnę kota dławiła mi się sierścią, kichała, wymiotowała. Udało mi się to jakoś zwalczyć pastami odkłaczającymi i czesaniem raz dziennie( Co prawda po tym zabiegu sama miałam futro wszędzie) :)
    Może Fifiemu też by to choć trochę pomogło :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czesze go codziennie z rana i wieczorem,ale slyszalam wlasnie od jednej dziewczyny o pastach- musze o tym poczytac:)

      Delete
    2. JA mojego kota nie czeszę, bo jemu sierść w ogóle nie wychodzi (zapewne dzięki kroplom na skórę i sierść), ale czasem trzeba podać mu coś, co zapobiegnie gromadzeniu się "kłaczków" w przewodzie pokarmowym. Moje kocie jest alergikiem, nie mogę mu podawać nic poza 3 rodzajami karm suchych i 2 rodzajami karmy mokrej. Niestety karmy odkłaczającej nie ma wśród produktów bezpiecznych, wszystkie pasty i inne wynalazki też odpadają. Dlatego podajemy mu co jakiś czas łyżeczkę ciekłej parafiny. To jest sposób podany przez weterynarza - kiedyś trafił do niego kot w fatalnych stanie - układ pokarmowy cały miał pozapychany bezoarami. Karma czy pasta musi mieć czas, żeby zadziałać, a kota trzeba było ratować natychmiat. No i uratowałą go ta parafina. Nie jest to preparat przeczyszczający, więc kotu nie szkodzi.
      Tylko czy Ty masz u siebie mozliwość kupienia parafiny?

      Delete
    3. Są pasty specjalne malt-pasty od tego :) Moja kotka wiecznie wymiotowała albo zapychała się sierścią. Raz na jakiś czas (lub codziennie) wystarczy podać kotu taką pastę i problem z głowy. Dodatkowo one mają często błonnik i jakieś inne składniki wpływające dobrze na koci brzuszek.

      Delete
    4. neli- Fifi tez jest alergikiem,ale karmy nie maja wplywu na jego ataki kichania tylko silny zapach np - to tak na marginesie:)

      Wracajac do klakow to to sie stalo dopiero teraz. Fifiego siersc strasznie "zgrubiala", napuszyla sie i znacznie zgestniala i od tamtej pory mamy problemy z dlawieniem sie. Musze poczytac o tego typu rozwiazaniach:)

      Delete
    5. skoro Fifiego męczy tylko zapach, to spokojnie możesz podawać mu pastę, Gimpet jest polecany http://www.zooplus.pl/shop/koty/karma_dla_kota_mokra/gimpet_shinycat/31813.
      Mój kociak nie ma tyle szczęścia, uczulają go zboża (pszenica okropnie - a jest w większości karm) i ptactwo: kurczak, indyk, kaczka. Objawem jest świąd, strupy i wygryzanie sierści ;/

      Delete
    6. Dziekuje bardzo!

      Biedactwo- a czy Twoj kicha? Fifi czasem jak kichnie (wybacz,ze to napisze) to wypada mu z nosa ogromny gil :(

      Delete
    7. Bombay czasami kichnie, ale bez wydzieliny, zazwyczaj podczas szalonej zabawy, więc domyślam się, że jakiś tam pyłek czy kurz mu wpada do noska. A Fifi miał stwierdzoną alergię? Bo jak coś mu z noska wylatuje, to może być (poza alergią) nawracająca infekcja. Jeśli wiesz na pewno, że jest alergikiem, to chyba nie ma powodu do obaw, dopóki mu się nic nie dzieje z oczkami. Ale jeśli nie był badany w kierunku alergii to myślę, że warto się z nim przejść do weta i zbadać te gile.

      Sorki, że się tak wymądrzam, nie jestem ekspertem, ale z moim Malutkim przez 5 miesięcy bywaliśmy u weta średnio 3 razy w tygodniu to się trochę nasłuchałam o kocich i psich chorobach ;)

      BTW mój piesek oficjalnie nazywa się Filip, ale mówimy na niego Fifi :D

      Delete
  10. Średnio znalazłabym coś dla siebie. Nie przepadam za śniadaniami na słodko/płatkowo/owocowo, a te słone przypominają bardziej obiad. Z chęcią spróbowałam tych słynnych puchatych naleśników z syropem klonowym już nie ważne o jakiej porze :). Pzdr.

    ReplyDelete
  11. Pyry, pyry, pyry :D. A ja myślałam, że to u nas taki kult ziemniaka. Zawsze chciałam spróbować syropu klonowego, nie raz śliniłam się, jak na filmach pałaszowali te grube naleśniki z syropem :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ty wiesz ile raz na tych "pankejkach" zab mi sie zawiesil? one maja taka dziwna konsystencje,ze kilka razy mnie zab zabolal:(

      Delete
  12. Mojej bardzo pomogła pasta. Gdy dostałam młodą dwa lata temu nie miałam pojęcia, że kot może się zakłaczyć, a gdzieś po dwóch miesiącach przestała mi jeść, kichała, wymiotowała. Wzięłam ją do weta i okazało się, ze ma bezoary w brzuszku. Kupiliśmy pastę i dawaliśmy codziennie przez 5 dni i dziewczyna po ok tygodniu, jak nowa. :) Teraz dostaje 5 ml. raz na dwa tygodnie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziekuje za rade-wlasnie dziewczyny napisaly mi o pastach:)

      Delete
  13. te warzywka wyglądają super i ziemniaki też, chociaż u nas to raczej na obiad kolację

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oni czesto mieszaja np jajka, szynke,papryke i wtedy jest sniadanie. Maja tez specjalnie skillets na obiad:)

      Delete
    2. podoba mi się to, muszę kiedyś spróbować, w weekend można się "pobawić" w kuchni :)

      Delete
  14. Uwielbiam tego typu posty:)
    Ja w zasadzie nic w tym menu dla siebie nie znajduję... oprócz kawy ;D wszystko za ciezkie, tosty odpadają bo nie przepadam za słodkim śniadaniem, a płatków nie lubie. Za to kawa, mniam!

    ReplyDelete
  15. Aaaa... Kanapka z masłem orzechowym i marmoladą. Kocham to połączenie. W ogóle uwielbiam masło orzechowe, chyba będę sobie musiała dziś kupić. A co do reszty rzeczy to naprawdę wyglądają dla mnie bardziej na dania obiadowe.

    ReplyDelete
  16. masło orzechowe jest obrzydliwe, bleee :)

    ReplyDelete
  17. Za tydzień wylatuję Usa i obawiam się tego że wrócę kwadratowa dużo pracy mnie czeka mało czasu i może być efekt hamburgera. Pozdrawiam cię kochana

    ReplyDelete
  18. Zazdroszcze Ci pobytu w Stanach-marzenie!

    ReplyDelete
  19. Polskie racuchy są bilion razy lepsze od pankejków :P Ja zazdroszczę jedynie wielości kultur tam. Fajnie by było co jakiś czas popróbować kuchni z innej strony świata.

    ReplyDelete
  20. Z tego wszystkiego zjadłabym skillets, reszta niestety, to śmieciowe jedzenie, nie dostarcza nic cennnego. Kiedyś uwielbiałam, dziś nienawidzę, ale to kwestia obrania pewnej filozofii :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak to nie? a jaja? :D Aga to tylko namiastka :)

      Delete
  21. ojj mam wrazenie ze nic z tych rzeczy ktore zaprezentowałas ja bym nie zjadła, jakos mam zupelnie inne gusta, szczegolnie sniadaniowe :P a na ten chleb ktroy u nas zwie sie po prostu tostowym nie moge patrzec

    ReplyDelete
  22. Te danie serwowane na patelni wygląda smakowicie:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. I jest pyszne-szczegolnie zrobione w dobrej restauracji i jak same wybierzemy skladniki:)

      Delete
  23. Bardzo ciekawy post, dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, miło było to przeczytać :)

    ReplyDelete
  24. Dużo się dowiedziałam od Ciebie z tego postu i nie wszystko mi się podobało. Fajne jest to, że w niedzielę na śniadanie czy w sobotę jadają naleśniki-pancakes. :) Natomiast na pewno nie wzięłabym do ust nigdy masła z solą! Fuuuujjj

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak samo jak amerykanie w zyciu nie zjedza watrobki :P u nich maslo solone to normalka:)

      Delete
  25. Ja nie znoszę jedzenia innych krajów, zawsze pół wyjazdu poza terenem Polski spędzam w łazience :D Pewnie w dużej mierze wynika to z tego, że posiłki w większości przygotowuję sobie sama bez dodatku tłuszczu itp... :) Myślę, że na amerykańskiej kuchni długo bym nie pociągła :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moja mama ma tak jak zje poza domem wiecej niz raz w miesiacu :D

      Delete
  26. jak oni mają zdrowie na takie jedzenie.. kurde ja to bym już pewnie się przekręciła po takiej bombie tłuszczu i pustych kalorii na śniadanko. Są twardzi! :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. To tylko namiastka tego i oczywiscie nie wszyscy tak jedza :)

      Delete
  27. może i jedzenie nie zdrowe i pewnie nie chciałabym zacząć tak jeść, ale za to tak ci zazdroszcze tego ze tam mieszkasz :)

    ReplyDelete
  28. Kiedy jestem w supermarkecie to czasami aż żal mi patrzeć na ludzi, którzy zamiast wkładać do koszyka owoce, warzywa, mięso czy ryby, to na potęgę ładują te "makarony", które wystarczy tylko zalać gotowaną wodą i ten wiór z proszkiem zamienia się w lunch/obiad. Nie wiem co dzięki temu dostarczają swojemu organizmowi oprócz pustych kalorii... :(

    ReplyDelete
  29. z tego menu wybrałabym tosty, owoce, płatki może nawet i kanapeczki z masłem orzechowym :))) Kuzynka po powrocie z USA przywiozła takie cudo, nie pamiętam nazwy, ale takie masło orzechowe (solone!!:)) z dżemikiem, 2in1 - rewelacyjne połączenie smaków....
    chyba nazywa się gubber? gruber? guder? yyy... no w każdym razie polecam:))

    ReplyDelete
  30. w zyciu bym nie mogla zaczac dnia od tak ciezkiego sniedania,chociaz we francji mi sie dziwia jak ja moge jesc bulke z serem na sniadania,bo oni natomiast sniadania preferuja na slodko,czasem az za bardzo slodko... :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak bylam we wloszech i na sniadanie w knajpce chcialam jajka to smiali sie ze mnie ;)

      Delete
  31. Takie średnie to jadełko zza tą wielką wodą:) moje śniadanie niemal zawsze wygląda tak samo (aż sama się dziwię, że mi się nie znudziło)
    - biały ser, twaróg, pomidor, ogórek, oliwki, herbata :D od ogromnego święta płatki owsiane.
    Nigdy nie przepadałam za polskim jedzeniem, ale od kiedy jestem poza ojczyzną(kilka lat)zdaaarza się tęsknić za smakami od mamy z kuchni :)

    pozdrawiam i o więcej proszę ;)
    mimo, iż nie komentuję raczej, to jestem regularnym czytaczem

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tutaj tez tak jedza:) mowie,ze to tylko namiastka tego co widzialam. Ale kolezanka (meksykanka) wlasnie je podobnie do Ciebie. Bialy ser, pomidory i placki np :)

      Delete
    2. Tyle,ze twarog nie jest znany. Tutaj jest w postaci cottage cheese- ser granulowany

      Delete
  32. stwierdzam, że w usa żywią się znacznie lepiej niż ja xD chyba się trzeba przeprowadzić :D

    ReplyDelete
  33. Ja z tego wszystkiego mogłabym napić się ... hmmm wody? :) Bo nawet kawę piję czarną i bez cukru, a nie bombę kaloryczną ze Starbucksa.
    Amerykanie nie są w swoich kulinarnych zwyczajach osamotnieni, typowa kuchnia brytyjska też jest strasznie ciężka i nie znam nikogo, kto ją lubi (ale wszyscy moi znajomi świetnie gotują, więc naturalne, że omijamy fast foody & przetworzone jedzenie :)
    Kiedyś pracowałam z laską (Brytyjka), która była non stop na diecie, a dzień zaczynała od chyba litrowej latte, z czekoladą, bitą śmietaną, słodkim syropem i czymś jeszcze - niesamowite, że ten kubek mieścił kalorycznie więcej niż mój lunch!!


    A tak w ogóle to chciałam Ci napisać, że oglądam stare Twoje filmy na YT, np. ten sprzed roku, o podróbach MAC i wyglądasz ślicznie, bardzo pasuje do Ciebie taki sport casual style, ten makijaż i fryzura.

    Pozdrawiam i przesyłam mnóstwo pozytywnej energii, bebetko.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wielu amerykanow bardzo lubi zwykla czarna kawe bez cukru,nie kazdy toleruje Starbucks. Szczegolnie ludzie z mniejszych miejscowosci,albo tacy co nie chca placic tyle za kawe. U mnie w domu (mimo,ze jestemy Polakami) codziennie robiona jest kawa w ekspresie i to tez widzialam w kilku domach amerykanow:)

      Dzieki:)

      Delete
  34. mniaaaam dla mnie bomba bo uwielbiam kalorycznie zjeść :D

    ReplyDelete
  35. nieee, zupełnie nie dla mnie :D nie ma dnia bez twarogu! <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tutaj go nie znajdziesz,tylko w europejskim sklepie

      Delete
  36. Jedzenie w Stanach to dla mnie masakra ;)
    Spędziłam tam 3 miesiące i byłam do przodu o 8 kg, mimo że nie zmieniłam jakoś strasznie nawyków żywieniowych. Z grzechów: RAZ w KFC i opakowanie puddingo-kremo-czekolady w tubkach.
    Dla mnie to jedzenie składalo się z samej soli i cukru, wszystko wysoko przetworzone, nadmuchane, napompowane, barwione... Zgadzam się e 100% z tym co napisałać o Coli, ale co dla mnie było jeszcze gorsze, to to, że nawet sok grejfrutowy był strasznie słodki, jak syrop cukrowy i farbka.

    Ze śniadań wspominam dobrze tylko tostowane bajgle z Philadelphią, ale to i tak trochę 'po polskiemu' śniadanie ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niestety, w stanach trzeba mocno zwracac uwagę na etykietki i składy- tutaj cukier dodawany jest prawie do wszystkiego :/ ale chcieć to moc :P

      Delete
    2. Dokladnie jest tak jak Urban mowi- w Stanach,kazda firma produkujaca jedzenie ma tak naprawde wolnosc w etykietach. Czesto to co napisane jest na etykiecie nie rowna sie temu co jest w skladzie. I tak np sok niby "naturalny" zrobiony jest z barwnikow i chemii-zero owocow-ludzie na to nie patrza.

      Delete
  37. ja mialam okazje rok pracowac w USA ( Karolina Polnocna ) jako kucharz i tez strasznie mnie zdziwilo to ze oni jedza strasznie ciezkie wrecz obiadowe sniadania
    pierwsze co sie robilo to podsmazalo sie hashe ,(tylko ze my mielismy w kostkach a nie tarkowane) w piecu zas robilo kielbaski i bekon, no a pozniej zamowienia
    rzadko kiedy na zamowieniu bylo cos zdrowego ( platki , oatmeal , czy tez salatka owocowa) najczesciej jajo sadzone , jajecznica albo omlet , do tego koniecznie kielbaska i bekon
    teraz jak o tym pomysle to wydaje mi sie ze te ich obiado-kolacje byly lepsze niz sniadania

    ReplyDelete
  38. Wlasnie ani w Coli ani w Pepsi w USA nie ma cukru tylko High-fructose corn syrup, dlatego te napoje nie sa tak dobre jak w Europie, ale ostatnio udalo mi sie kupic Pepsi Throwback z prawdziwym cukrem :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie znam sie na skladach tego typu produktow:)

      Delete
  39. Witaj Paulinko, ja mieszkam w Nowym Jorku i tutaj typowe sniadania wyglądają bardzo podobnie jak w Kalifornii. Dodałabym tylko, ze tutejsi ludzie uwielbiają kanapki typu "backon, egg and cheese" czyli bułka w ktorej znajduje sie jajko (w postaci jajecznicy co bylo dla mnie szokiem) , bekon, zólty ser, pomidor i majonez . Mozna to kupić w kazdym Deli i restauracji. Serdecznie pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. TAK! u nas tez to jest:) zmielone na maksa "kotlety" jajkowe w kanapkach czy pita bread :)

      Delete
  40. Niezbyt to jedzonko... Wszystko takie tłuste i faktycznie jakoś tak odwrócone te posiłki ;) Niby śniadanie powinno być najbardziej pożywne i dające kopa na cały dzień, ale ja po takim tłustym śniadanku byłabym ociężała i przemęczona wręcz ;-)

    ReplyDelete
  41. Fajny post:)Zgadzam sie w sumie ze wszystkim bo w stanie CO jest b podobnie.Tez tesknie za polskim jedzeniem:(

    ReplyDelete
  42. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  43. Bardzo lubię czytać takie amerykańskie ciekawostki:) a jedzonko faktycznie takie tłustawe i słodkawe

    ReplyDelete
  44. Cześć mam 2 pytania, byłabym bardzo wdzięczna gdybym otrzymała odpowiedź. :)

    1. Czy mogłabyś nagrać taki dłuższy filmik na yt w sklepie spożywczym? Chciałabym zobaczyć tak dokładniej jakie są tam ceny. :) Bo nikt nie ma takiego filmiku, ani na żadnym blogu nie jest to jakoś szczególniej opisane. :D
    2. Chciałabym wyjechać na jakieś 3,4 lata (albo i dłużej) do Stanów (dokł. Orlando, Fl) z rodzicami i bratem. Wiza to nie problem, bo właściwie mamy już załatwioną i prawnie wszystko też jeśli coś wszystko też wiem itd. Znaleźliśmy z tatą dom, który jest do kupienia.. I nie wiemy czy warto wyjechać do usa? Czy jest tam lepiej? :) W Polsce nie żyje się nam najlepiej, nie mamy pieniędzy ponieważ zostało jeszcze kilka miesięcy spłaty wszystkich kredytów i zaciążeń. Sprzedali byśmy mieszkanie i mieli byśmy dość sporo kasy. Jeśli kupili byśmy dom w stanach i wliczyli przelot i wszystko inne zostałoby nam na życie jakieś 20 tys zł. Więc chyba nie żyłoby się najgorzej. Praca też jakakolwiek by się znalazła nawet jako sprzątaczka dla mamy. A tutaj w pl gdybyśmy chcieli żyć lepiej i sprzedali byśmy mieszkanie nie mieli byśmy wgl pieniędzy i jeszcze pewnie długi.. Mam straszny dylemat czy wyjechać czy nie. Co radzisz? :) Przepraszam, że jest tu trochę tak nie posklejane to, ale na szybko to piszę. :D

    +Czy wiesz może czy podatek od nieruchomości w Stanach płaci się co rok czy co miesiąc? :)

    ReplyDelete