Sunday, September 16, 2012

Z zycia wziete: USA sytuacja z TAXI

O zgrozo,dzis bedzie brzydki post ;)


Czyli transportacja w moim miescie (Sacramento, Kalifornia). Otoz, nie ma jej w ogole. Jakis czas temu, razem z kolezankami, postanowilysmy wybrac sie do klubu w centrum. Jako,ze zadna z nas nie chciala prowadzic, zadzwonilysmy po taksowke. Prosta sprawa, nie? NIE...

Najpopularniejsza firma w Kalifornii jest Yellow Cab,czyli zolte taksowki z (niby) dobra opinia. Plan byl taki: 
6:15 wieczorem zadzownilam po taksowke i poprosilam o odebranie nas o godzinie 8 wieczorem.
8:05 nie ma taxi, dzwonie raz jeszcze do centrali gdzie kobieta byla bardzo niemila. Powiedziala mi,nikt nie odebral naszego kursu. Za chwile, ozieble, powiedziala,ze bedzie probowac zlapac kogos w naszej okolicy.
8:30 nie ma taxi, dzwonie raz jeszcze do centrali, odebral ktos inny i znowu mi mowia,ze nikt nie odebral naszego kursu, staraja sie kogos zlapac.
9 nie ma taxi, booom- nie moge sie dodzwonic do centrali. Co chwile zaczelo mnie rozlaczac, bylam 8 w kolejce,jak doszlam do 1 pozycji znowu mnie rozlaczylo.
9:30 w dalszym ciagu nie ma taxi (1.5h spoznienia), nagle otrzymuje telefon od kierowcy,ze bedzie za 5 minut. Przyjechal rowno o 10 :|

Oczywiscie jak to na baby przystalo zasypalysmy go gora pytan. Otoz dowiedzialysmy sie,ze tak naprawde oni wcale nie musza odpowiadac na nasz telefon. Jak im pasuje i jest blisko to wpadna,jesli nie to trzeba czekac godzinami,az w koncu ktos znajdzie sie w naszej okolicy. Nigdy sie z czyms takim nie spotkalam mieszkajac w Polsce. 
Rowne dwie godziny czekania na taksowke? 
Czas na zabawe, pomyslalysmy i olalysmy sytuacje- niestety to samo nam sie przytrafilo po imprezie. Na taksowke czekalysmy ponad godzine,gdzie powiedziano nam,ze z tego samego klubu wyszly juz 3 inne taksowki i kolejna jest w drodze (8 blokow dalej). Niestety kierowca dostal (po drodze do nas) "lepsiejszy" kurs i nas olal. 

Nawet w centrum trudno jest zlapac taksowke. To nie Nowy Jork,gdzie jest ich pelno i wystarczy reke podniesc. Metro nie istnieje, pociag nawet nie dojezdza do mojej dzielnicy- gdzies w polowie jest ostatni przystanek. 
Nie ma nocnych autobusow, a przystankow w calym miescie (STOLICY:| ) jest jak na lekarstwo.
Nic dziwnego,ze ludzie po drinkach wsiadaja do samochodow,jak z transportacja jest kiepsko. 
Ciekawa jestem jak to jest w innych miastach/panstwach, czy kierowca musi odpowiedziec na kurs? czy klienci sa olewani?
Dodatkowym minusem bylo to,ze na stronie Yellow Cab napisane jest,ze KAZDY kierowca ma specjalny komputer,ktory przyjmuje karty kredytowe / debetowe. Ja nie nosze gotowki do klubu, ani moje kolezanki. Widac bylo,ze byl zly,ale powiedzial,ze wysadzic nas kolo bankomatu,ale napiwek ma byc wiekszy. No kiuwa,za co?


Saturday, September 15, 2012

Forever 21- zakupy ciuchowe/akcesoria :)

Hello,
Jako,ze kompletnie nie mam czasu,zeby wyskoczyc sobie na dawno zaplanowane zakupy z mama, postanowilam poszalec online. Plusem jest to,ze moge Wam pokazac zdjecia na modelce,prosto ze strony. Jakis czas temu firma Forever21 weszla na rynek z ciuchami dla puszystych. Ubrania sa dosc tanie,zobaczymy jak z jakoscia- mialam kilka sztuk i przetrwaly wiecej niz 10 pran,a w przypadku Forever21 to szczescie ;) Wybralam kilka rzeczy, a na koniec znalazlam jeszcze kupon na $15 off przy zakupach wiekszych niz $100.
Wpadlam tez na strone Torrid.com gdzie byla przecena typu: za kazde wydane $50 zwracaja Ci $25, za $100 zwracaja $50 itd.
Czasami nie udaje mi sie trafic z rozmiarem,choc w przypadku sklepu Torrid (robie tam zakupy od 7 lat) zawsze wiem czego potrzebuje. Forever21 ma dziwna numeracje i trzeba uwazac,ale od czego sa zwroty.

Od kilku miesiecy "chodzila" za mna zwykla parka,ale nigdzie nie moglam znalezc nic w moim rozmiarze,albo jak znalazlam to wygladalam jak wloczykij.
Ta wydala mi sie idealna, prosta,ale ma ciekawa dodatki. 
Opcja sciagajaca tez na plus. Cena? conajmniej smieszna- za parki dla puszystych w roznych sklepach chcieli nawet po $150. Zazwyczaj zaplacilabym za dobrych ciuch tyle pieniedzy,ale ja w parce przechodze moze 2 miesiace w Kalifornii.
Dobrze,ze mam bordowe spodnie, ladnie sie wpasowaly ;)



Nastepnie przepiekna koszula,za ktora tez sie rozgladalam,ale wiekszosc z nich byla wykonana z kiepskiego materialu. Nie wiem jak bedzie z ta,paczka jeszcze nie doszla,ale zaryzykowalam. Koszula jest dluzsza i ma czarne wstawki ze zlotymi guzikami(clips). Do niej dokupilam sobie jeszcze dwie zwykle/czarne podkoszulki.



Kolejna koszula byla ta rozana (mysle,ze z tego samego materialu) z czarnym kolnierzem. Jest asymetryczna- tyl jest nieco dluzszy. Do tej tez dokupilam podkoszulki: szara i cielista.



Znowu koszula ;) tym razem ze strony Torrid w niezwykle oczo$##%^# kolorze- lubie takie:) Swietna na imprezy, na randki,a nawet do pracy (praca typu Sephora, pani w urzedzie raczej nie). Jest luzna,ale mozna ja przewiazac paskiem.


Potrzebowalam sukienki. Szukalam,szukalam i szukalam.. Mimo swojego rozmiaru lubie chodzic w sukienkach i mam ich calkiem sporo,ale potrzebowalam czegos mniej casual'owego co moglabym spokojnie polaczyc z marynarka albo zalozyc na specjalna okazje. Tak tak tak, wiem,ze jest krotka,a ja mam grube paroweczki,ale jest piekna i nie moglam jej nie kupic :)

Bluzka z Tweety wpadla do koszyka na sam koniec. Na zajecia jak najbardziej ;)


Kamizelka typu "Byoootch"- co tu duzo pisac, czasem mam humor na taki styl i wszelkiego typu kamizelki to swietne rozwiazanie na jesienne wieczory w Kalifornii. Szkoda,ze nie mieli tej podkoszulki co pani na foto, lubie taka kombinacje.


Naszyjnik z Forever21. Troszke balam sie go wziac,poniewaz zazwyczaj bizu z F21 rozpada sie po kilku razach,albo sie odbarwia,ale biorac pod uwazac kupon,ktory znalazlam online, naszyjnik nie kosztowal mnie nic.


Zwykly komin w cielistym kolorze, lubie i tyle :)


Teraz czekam tylko na przesylki,z ktorymi moga byc problemy. Mam nadzieje,ze nie bedzie padac,bo przez kolejny tydzien nie bedzie nikogo w domu. Mimo tego,ze poprosilam poczte,zeby wszystkie wieksze paczki zabierali na poczte glowna(awizo) i nie zostawiali ich pod drzwiami to niestety,ale listonosz czasem i tak je zostawia. Sasiadka,z ktora mialam "ugadane" wyprowadzila sie,a nikomu innemu nie ufam. 
Zobaczymy,moze uda mi sie wskoczyc do domu na chwile i zebrac paczki.

Milego weekendu :)

Tuesday, September 4, 2012

Ulubiency ostatnich miesiecy i zabawa

Nie jest tego sporo jak na ok 2/3 miesiace,ale ten okres nie byl jednym z ulubionych dlatego tez nie mialam wiekszej ochoty malowac sie "na poziomie". 


OCZY:

1) Glownym gosciem w tym okresie byla paleta firmy Dior 5 Couleurs "Sunset Cafe" $60,z ktora mam dziwna relacje. Nie jest absolutnie warta swojej ceny,ale niesamowicie wydobywa kolor mojej teczowki. Cienie sa delikatne, lekko napigmentowane, a nawet sie krusza. Ulubiencem sa poniewaz nie nosilam NIC innego poza ta paleta,albo golym okiem. Po prostu lubie ja pod wzgledem kolorystycznym.
Szczegolnie kolor brzoskwiniowy przypadl mi do gusty, rozswietla cala powieke i mieni sie:)


2) Helena Rubinstein Lash Queen Feline Blacks maskara, $40 w czarnym kolorze.
Co ja tu bede wiele pisac? Mistrz,o ktorym napisze oddzielna notke ze zdjeciami rzes.
Rozdzielenie rzes, czarny intensywny kolor, nie osypuje sie, pogrubia i w moim przypadku rowniez wydluza,a to lubie najbardziej :) Jest trwala- nawet w upalne dni zostaje na moich rzesach, nie rozmazuje sie.
Jak ja skoncze zamowie sobie pytonka :)




USTA:

3) L'oreal Caresse w kolorze "Cotton Pink", $9.99 czyli amerykanska wersja,ktora o wiele bardziej mi sie spodoba od europejskiej.  Konsystencja,wykonczenie i sama aplikacja rozni sie od siostry z Europy. 
Kolor "Cotton Pink" to czysta guma balonowa z blyszczacym wykoczeniem. Sa lekkie, pigmentacja mnie zadawala. Niestety nie podoba mi sie jej chemiczny posmak,ale to normalne, przyzwyczailam sie do L'orealowskiego "syfu" zapachowego i smakowego :P
Moim zdaniem ten kolor rozswietla nasza cere, sprawia,ze wygladamy zdrowo i "mlodo" - ja sie tak czulam.
Opakowanie cieszy oko, jest piekne.
Nie napisalam o niej wczoraj,gdyz chcialam uwzglednic ja w ulubiencach,czyli tej notce :)




TWARZ:

4)  Naturalna baza pod makijaz firmy 100% Pure, Luminous Primer . Bardzo dobry sklad, nie zawiera silikonow,a cena jest stosunkowo niska, $26. Jest to baza niby rozswietlajaca,ale ja tego nie widze. Powiedzialabym,ze wykonczenie jest polmatowe. Podoba mi sie to jak delikatna nasza twarz jest po aplikacji. Makijaz trzymal sie dluzej, dziala i jestem zadowolona. Mysle,ze spokojnie zakupie ja jeszcze raz. Mam w planach porownac wszystkie moje bazy, macie ochote? :)

5) Dr Jart+ Blemish Base,czyli kolejny krem BB,na ktore pewnie patrzec juz nie mozecie ;)
Sklad wcale nie jest ciekawy,ale nie wysypalo mnie po stosowaniu tego produktu. Jest to krem,ktory ma za zadanie w naturalny sposob zakryc nasze niedoskonalosci. Ma tez wybielac i pobudzac nasza skore, sratatataaa.
Moje zdanie? Dobry, gesty i mocno kryjacy krem BB. Przy wiekszej ilosci moze wygladac malo naturalnie,ale przy odpowiedniej aplikacji pieknie sie wtapia.
Kryje nawet zaczerwienienia na mojej twarzy. Oczywiscie zaczelam sie swiecic,ale dopiero po ok 4 godzinach w sloneczny dzien.


6) Glinka Zielona, 1kg ok $10 na ebay. Niestety,ale trudno jest dostac mniejsza ilosc glinki zielonej na amerykanskim rynku. Baa, ona nawet nie wystepuje w typowych drogeriach,dlatego nie zastanawialam sie i wzielam 1kg. Jest to jedna z najlepszych metod oczyszczania cery tlustej. Mowilam o tym wiele razy,zrobilam filmik z mini pokazem jak i co mieszam ze soba. Wersja zielona bardzo dobrze oczyszcza moja skore. Maseczke pozostawiam na czas nieokreslony blizej,poniewaz czesto zasycha w roznych momentach. Pomagam sobie rowniez mgielka jonowa z MAC,wtedy po spryskaniu moge potrzymac glinke dluzej. 
Tutaj dokladny opis:
Ma właściwości dezynfekujące, absorpcyjne, gojące i odżywcze. Lecznicze i pielęgnacyjne właściwości tej glinki oparte są na zasadzie fizycznej absorpcji substancji szkodliwych, a także chemicznej absorpcji wody. Stosowanie na skórę glinki zielonej ma działanie wychwytujące toksyny zgromadzone na jej powierzchni i jednocześnie odżywiają ją.Glinkę zieloną można stosować w leczeniu cery łojotokowej i trądziku, bo odkaża i wzmacnia. Dobrze wchłania zanieczyszczenia i wygładza naskórek, delikatnie go złuszczając. Zmniejsza zmarszczki i zapobiega ich powstawaniu. Koi drobne skaleczenia, lekkie oparzenia i ugryzienia komarów.Zielona glinka dezynfekuje istniejące zmiany skórne, przyspiesza ich gojenie i przyczynia się do wyrównania pH do wartości przyjaznej dla skóry. Ma działanie ściągające, matujące i wysuszające. Zamyka rozszerzone pory i zapobiega tworzeniu się zaskórników. 


7) POND'S wet cleansing towelettes, $5 za 30 sztuk. Peelingujace chusteczki do oczyszczania twarzy. Nie jestem fanka zmywania makijazu chusteczkami i nigdy tego nie robie,ale lubie przemywac nimi twarz kiedy np nie mam makijazu. Pond's maja mikro granulki peelingujace,ktore daja uczucie miekkosci i gladkosci na twarzy.
Dodatki ogorka i cytrusow na plus. Mialam tez chusteczki zwykle z Burt's Bees,ktore niestety uczulily mnie bardzo. Pond's mocno pachna cytrusami,ale nie uczulily mnie.

8) Sephora face brush, $6 szczotka do mycia buzi. Nie chce,zebys ktos sie zagotowal,ale osobiscie (majac tlusta i problematyczna cere) nie wyobrazam sobie zmycia makijazu zwyklymi chusteczkami,czy palcami (zel). Od kiedy zakupilam szczotke Clarisonic,a pozniej reczne szczotki zauwazylam ogromna roznice. 
Oczywiscie szczotka reczna nie jest tansza wersja Clarisonic,ale jest o wiele lepsza niz mycie twarzy palcami czy chusteczkami. Szczotka musi byc miekka,a wlosie delikatne. Wiele razy umylam twarz tylko zelem,a pozniej na probe uzylam szczotki- twarz nadal byla brudna.
Szczotka z Sephory jest swietna, ma dluga raczke (mi sie podoba),latwiej sie nia pracuje. W tym momencie jest na przecenie za $3,do wyboru rozne kolory.



ZAPACH:

9) Estee Lauder "Sensuous", ok $50 o nich tez juz wczesniej pisalam. I jak za pierwszym razem tak i teraz nie jestem w stanie w 100% ich opisac. Nie znam sie na nutkach,ale moim zdaniem sa dosc cieple i eleganckie. Delikatne,ale bardzo kobiece. Zdecydowana milosc :)

10) Probki,a w tym kolejna perlka,ktora mam zamiar zakupic. Mowa o Prada Infusion D'Iris.  Delikatny, swiezy,zmyslowy oraz bardzo trwaly. Testowalam i testowalam,az zaczelam tesknic za "iryskiem" i postanowilam,ze bedzie to moj kolejny zapach. Jeszcze nigdy tak bardzo nie bylam przekonana do zapachu, a naprawde "chodzi" za mna juz od miesiecy.





WLOSY:

11) Phyto,botaniczny balsam do wlosow, $26 jest po prostu dobry. Sprawia,ze moje wlosy nie wygladaja jak po wojnie, sa delikatne, koncowki sa lekkie i wygladaja na zdrowe. Jest to moje 3 opakowanie i mysle,ze na chwile obecna zostane przy tym produkcie.

Opis:
Balsam stworzony specjalnie dla włosów naturalnie falowanych, kręconych lub po zabiegu trwałej ondulacji, aby je odżywić i nawilżyć. Kombinacja ekstraktów działa odżywczo i ochronnie. Innowacyjna formuła, bez zawartości alkoholu  pozwala wzmocnić i nawilżyć  włosy bez ich nadmiernego obciążania.
Ekstrakt z malwy – nawilża włókno włosa i przywraca włosom miękkość

Ekstrakty z zapaliczki i szałwi – wzmacniają włosy.

Ekstrakt z chrzanu – chroni włókno włosa



Gazety,kupilam sobie wczoraj. Grubosc mnie zachecila i musze Wam powiedziec,ze wieeeele inspiracji znalazlam w obu gazetach. Szczegolnie jesienne porady,bylo nawet kilka dla grubaskow ;)
Vogue ma 916 stron i kosztowal $5.99
Glamour  $3.99



UWAGA: 
Gdzies w tym poscie ,ukryty jest WASZ ulubieniec- kto zgadnie ten wygra mini nagrode :)

Usta-usta, czyli zoom na szminki/kredki ponownie

Puk puk, jestescie? :)

Koniec lata, a ja obudzilam sie z notka na wiosenno-letnie szminki ;) Ale,ze maluje sie nimi rowniez zima,mysle,ze nie bedzie mialo to znaczenia. Nie naleze do osob dzielacych pory roku pod wzgledem kolorystycznym,az tak bardzo. Nosze to co mi w dany dzien przyniesie wyobraznia :)



Przez ostatnie dlugie miesiace (nawet bardzo dlugie) najczesciej na ustach mialam 8 szminek przedstawionych na zdjeciach plus dwie,o ktorych pisalam juz wczesniej TU .
Chcialabym tylko zaznaczyc,ze nie bede wypowiadac sie na temat trwalosci. Kazda z nas z ustami i ustami robi co innego ;)





Od lewej:

1) Lorac, "It Girl" $22
Zgaszony koral, z nutka odcienia nude-zdecydowanie dzienna opcja dla wielu osob. Niezwykle nawilzajaca formula, SPF15,bez parabenow,a w skladzie olejki owocowe i Jojoba.
Kremowa,a wykonczenie nie jest przesadnie matowe.
Przyjemna,a co najwazniejsze nie jest tlusta.

2) MAC, "Viva Glam Nicki", $14.50
Odcien gumy balonowej.
W tubce wyglada ostro i rzeczywiscie mozna z nia przesadzic. Jej formula(ciezka) jak i aplikacja moze popsuc nam cala zabawe z makijazem.
 Wystarczy wklepac ja palcem i efekt jest slabszy.Satynowe wykonczenie daje efekt lekkiego polysku.
Szminka jest polmatowa.
Zbiera sie w kacikach-dobre nawilzenie przed to podstawa.

3)  MAC, "Hue", $14.50
Kolejny odcien rozanego bezu. Kremowe i lekko odblaskowe wykonczenie. Od zawsze uwazalam,ze jest to typowy "chciejomusial" z firmy MAC. Wykonczenie "glaze" sprawia,ze szminka ma slabszy pigment i lekkie uczucie na ustach. 

4) MAC, "Trimming Talk", $14.50
O tym odcieniu tez juz pisalam (pozwole sobie skopiowac):
Magneta-to jest najlepsze okreslenie. 
Ciezki kolor w makijazu,ale wystarcza delikatne oczy i gotowe:)
Skupia niesamowita uwage na ustach,mowili,ze jest "sexy" (nie ja, tylko szminka :( )
Wykoczenie "Frost"-usta blyszcza sie w delikatny sposob-odbijaja sie od slonca.
Niestety jej termin dobiegl juz konca i mimo tego,ze dalej pieknie pachnie i "dziala" oddam ja w przyszlym tygodniu do MAC ( w ramach akcji Back to MAC) i wezme sobie podobna.



5) Lancome, "Le Red", wycofana
Bezpieczna czerwien.
Mozna zmieniac jej intensywnosci, raz wpada w maline,raz w marchewe.
Mam juz ja jakis czas i zaczela wysuszac moje usta,a takze zbierac sie w niefajny sposob. Szkoda,ze byla limitowana.  Wiele wspomnien ;)
Zazwyczaj nosze ja w makijazach typu "pin up",gdzie usta i kreski odgrywaja glowna role. Poleca ktos dobra czerwien w zimnej tonacji? HOOOOLLA ;)

6)  Chanel Rouge Coco, "Jersey Rose", $30
Szminka do ktorej nie moglam sie przekonac,dlaczego? a no pachnie rozami,a ja bardzo nie lubie tego zapachu w kosmetykach. Co nie zmienia faktu,ze jest bardzo elegancka,spokojna,taki troche "rozany klasyk" z niej. Mikro drobinki daja efekt pieknej tafli na ustach. Nie zbiera sie, jest przyjemna,a takze lekka. 
Czy jest warta swojej ceny? I tak i nie. Nie nawilza,ale przez ostatni miesiac nosilam ja codziennie. Uniwersalna jest,a ja polubilam "sie" w tym kolorze.

7)  Clarins Rouge Appeal "Orange Sorbet",  ok $25,ja zaplacilam za nia ok $8.
Koralowo-marchewkowo-pomaranczowy odcien. 
Zelowa formula, delikatnie i rowno naklada sie na usta, maslo, powiedzialabym.
Jedna warstwa wyglada jak blyszczyk, przy drugiej (lekkiej) warstwie kolor zaczyna byc widoczny.  Jako,ze mialam ochote na wiele miedzianych makijazy, ten kolor wpasowal sie idealnie. 

8) L'oreal Infallible, "Garnet" , ok $15, ja zaplacilam ok $2,$3
Szminka w blyszczyku,ktora gwarantuje nam trwalosc (nawet do 16 godzin). Producent zapewnia rowniez o   przyczepnosci tej szminki- ma sie nie odbijac np na szklankach czy zebach.
Kolor? buraczano-malinowy,z polmatowym wykoczeniem.
Aplikacja wymaga czasu, produkt ten nie naklada sie rownomiernie,a na dodatek pozniej trzeba nalozyc balsam utrwalajacy. Trzeba sie po prostu przyzwyczaic i wycwiczyc aplikacje:)
Trwala jak cement,dobrze zasycha,ale kruszy sie z czasem.
Bardzo trudno ja zmyc.
Ale wiecie co,mimo swoich mniejszych lub wiekszow minosow, lubie ja wlasnie za to,ze na moich ustach trzyma sie przez dlugie godziny i jestem pewna,ze nic nie wyladuje na moich zebach. Nie sprawdzam jej co chwile, dopiero po kilku godzinach sprawdzam czy nie zaczela sie kruszyc lub pekac.
To wlasnie ona goscila na ustach podczas imprez/pracy czy spotkan rodzinnych.


Kredki? od miesiecy uzywam tylko tych trzech kredek. Sa to produkty firmy NYX i byly tanie jak barszcz. 
Oczywiscie,nie sa idealne i nie chce porownywac ich do wodoodpornych z MUFE,bo te NIE sa wodoodporne,ale kolorystycznie i cenowo wypadaja dobrze.
Do wyboru jest mnostwo kolorow, sa miekkie i jak tak niska cene, uwazam ze warto zainwestowac w choc jedna.

A) Sand Pink, zimny roz- idealny :)
B) Hot Red,czerwona wisnia,rowniez o zimnych,ale jaskrawym odcieniu.
C) Coral,bardziej pomaranczka (ale widzialam zdjecia na ciemniejszych ustach- wygladala jak koral).


A tu: dowod na to,ze ciagle probowalam cos napisac,ale ale ale... ;)