Jako 100%-owa baba,która jara sie dobrym kosmetykiem, przybiegam (dosłownie) do Was z moimi odkryciami. Na przełomie ostatnich miesięcy w mojej pielęgnacji (zarówno twarzy jak i włosów) pozmieniało sie wiele. A najlepsze w tym zamieszaniu jest to,ze zmiany wyszły mi na dobre. Muszę sie z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami na temat kilku, dość kultowych moim zdaniem, umilaczy mej pielęgnacji.
Demakijaż. No co to jest? Coś ma mi zmyc cały ten ochłap z twarzy w miarę szybko i efektownie. Tyle w demakijażu. Błąd!
Dla mnie ten czas to czas relaksu. I jesli nie ogole nóg wieczorem (zrobię to rano) to tak nigdy nie pójdę do łóżka w masce czyt makijaż. Zmycie całego dnia z mojej twarzy to przyjemność, dlatego lubie wykonywać ja dokładnie, powoli i używac przy tym czegoś co ma na nią dobry wpływ.
Padlo na Ren Rosa Centifolia: Purity Cleansing Balm.
Myśle sobie: drogie to, pewnie śmierdzi różami i jest zbyt bogate. Klikne go jak będzie okazja/promocja. I tak tez sie stało, ciekawość dała za wygrana, a ja po kilku dniach miałam juz w ręku moj balsam z ebay za $30. Regularna cena to ok $50 plus podatek za 150ml.
Jak dobrze,ze to zrobiłam. Bez jaj dziewczyny, to jest jeden z lepszych produktów do zmywania makijażu jaki miałam.
Aksamitny, bogaty i dobrze nawilżający. Podkład rozpuszcza w sekundy. Zazwyczaj wykonuje nim masaż ok 1-2 minuty,a potem wszystko zmywam woda. Uczucie po jest niezwykle miłe. Aż by sie chciało napisać "milusie",ale mi juz chyba nie wypada? ;)
W każdym razie lubie sie nim miziac i nie szukam zastępcy, bo i po co? If it ain't broken don't fix it :)
Przy codziennym używaniu starcza mi spokojnie na 3 miesiące.
Patrząc na skład miałam pewne wątpliwości: cera tłusta i oczyszczanie olejami? Nie bójcie sie. Po całym zużytym opakowaniu moge Wam powiedzieć,ze skóra lekko sie zmienia. Na plus.
Jest miękka, rozświetlona ,a ja nie widzę np zapchania czy wyprysków po użyciu.
Pasta/maselko mimo swojej gestej konsystencji roztapia sie stosunkowo szybko. Nie czuc jej ciezkosci na twarzy.
Aksamitny, bogaty i dobrze nawilżający. Podkład rozpuszcza w sekundy. Zazwyczaj wykonuje nim masaż ok 1-2 minuty,a potem wszystko zmywam woda. Uczucie po jest niezwykle miłe. Aż by sie chciało napisać "milusie",ale mi juz chyba nie wypada? ;)
W każdym razie lubie sie nim miziac i nie szukam zastępcy, bo i po co? If it ain't broken don't fix it :)
Przy codziennym używaniu starcza mi spokojnie na 3 miesiące.
Patrząc na skład miałam pewne wątpliwości: cera tłusta i oczyszczanie olejami? Nie bójcie sie. Po całym zużytym opakowaniu moge Wam powiedzieć,ze skóra lekko sie zmienia. Na plus.
Jest miękka, rozświetlona ,a ja nie widzę np zapchania czy wyprysków po użyciu.
Pasta/maselko mimo swojej gestej konsystencji roztapia sie stosunkowo szybko. Nie czuc jej ciezkosci na twarzy.
Drugim umilaczem, tym razem do wlosow, jest spray firmy Bumble and Bumble o nazwie BB Prep. Jest to mieszanka ekstraktow ziolowych jak i witamin. W skladzie mozemy zobaczyc algi, ekstrakty z wodorostow, chmielu i rozmarynu.
Producent zapewnia o roznorodnosci tego eliksiru. Chroni nasz skalp, pomaga rozwijac sie produktom do stylizacji, a takze w rozczesywaniu wlosow i najwazniejsze to nawilza bez obciazania.
Za 250ml musimy zaplacic $21 plus podatek,ale dostepne sa tez mini wersje po 60ml na ebay za pare dolarow.
W moim zyciu probowalam juz wielu odzywek bez splukiwania. Drozszych i tanszych,ale jakos zawsze widzialam gdzies minusy. A to cena, a to totalny brak dzialania czy oklap/tluszcz na glowie.
Kupilam zatem mini wersje BB Prime z ciekawosci, zuzylam cala i polecialam po pelnowymiarowa butle. Produkt jest solidny.
Dziala, dziala i jeszcze raz dziala.
Wlosy sa latwe w rozczesaniu, miekkie i lekkie. Nie czuje tez lepkosci, wrecz przeciwnie czuje nawilzenie.
Zyje w bardzo goracym klimacie gdzie 40stopniowy upal bardzo zle wplywa na kondycje moich wlosow. Sa przesuszone na maxa. Walcze z tym uzywajac BB Prime i widze efekty. Wlosy nie pusza sie tak jak wczesniej. Aplikuje go na lekko mokre wlosy, a czesto (przed wyjsciem) pryskam nim jeszcze raz na sucho. Zapach jest przyjemny,ale ciezko mi go opisac. Niby to ziola,ale ja czuje cos "plazowego", cos zwiazanego z woda.
Nie wypowiem sie w kwestii wydajnosci, na chwile obecna, ze wzgledu na to,ze ktos mi go wiecznie podkrada :)
To tyle w dzisiejszej notce. Mam nadzieje,ze ktos sie skusi na jeden z tych produktow i bedzie tak samo zadowolony jak ja. Dajcie koniecznie znac czy w tym miesiacu wpadlyscie na cos bardzo dobrego. Chetnie poczytam.
**Produkt zakupiony za moje wlasne monety :)