Tuesday, February 4, 2014

Drogeryjne nowowsci w mojej kosmetyczce

Dawno nie robilam zakupow w drogerii. Ogolnie, dawno nie kupilam nic nowego czy to z drogerii czy np Sephory. Moze nie tyle co nic, a pojedyncze grzechy pojawialy sie u mnie sporadycznie. Nie podobaja mi sie kolekcje wiosenne, mam totalny przesyt i zyje mi sie dobrze.

Zdobycze,ktore Wam pokaze byly jak najbardziej przemyslane. Gdzies cos uslyszalam i sie napalilam. 
Nie pokaze Wam jednej z nowszych rzeczy,dlatego,ze zostawilam ja u mamy, ale w filmiku po weekendzie bedzie test na zywo i tam bedziecie mogly zobaczyc ten puder. 


Zaczne moze od korektora. W tym momencie mam 2 korektory,ktore lubie i oba sa z Maybelline. Mineralny juz mi sie konczy, a Age Rewind ma rozwalone opakowanie i nic nie moge z niego juz wycisnac. Jako,ze mam wieczna znizke w Sephorze pomyslalam,ze tam zakupie cos co wpadnie mi w rece. I tak od Lancome po Marc Jacobs. Oczywiscie zapomnialam zaznaczyc,ze szukalam korektora lekkiego o rozswietlajacym dzialaniu. Nic nie wybralam,a wieczorem ogladalam filmiki dziewczyn i tam widzialam slynny (juz) korektor znowu z Maybelline z serii FIT ME. 
Slyszalam o nim wiele dobrego, jest to typowy korektor do rozswietlania cery na zasadzie kontur bronzerem i rozswietlanie czola, nosa, brody i tradycyjnie oczu.
Dodam,ze korektor nie posiada woskow, olejkow, ani talku. 
To bylo jedno z wiekszych pozytywnych zaskoczen tego roku. Mam o nim nieco inne zdanie niz dziewczyny z YT,ale zbyt krotko go testuje na pelniejsze recenzje. 

Koszt ok $7 i do wyboru mamy 6 odcieni, z czego moj jest najjasniejszy.
Pojemnosc 6.8ml



Drugim gadzetem jest (dla mnie) zupelna nowa forma gruntowania makijazu, czyli Cover Girl True Magic Skin Perfector. Jest to ciekawa technologia,ktora moim zdaniem jest prasowana wersja silikonowego primera do twarzy,ale majaca o jedno zastosowanie wiecej, a mianowicie: dziala jako puder wykanczajacy nasz makijaz, a takze jako puder matujacy.  
Konsystencja jest nieco mokra. W dotyku przypomina silikonowy primer (poslizg). 
Z tego co wiem kilka firm ma tego typu produkty. Jeden ze slynniejszych to Face Defender z Mally, Avon ma cos podobnego i kilka innych znanych marek.
Sklad slaby, mozna go rowniez nakladac tylko w celach zmatowienia twarzy jesli np nie uzywamy podkladu.
Testuje i nic wiecej Wam jeszcze nie powiem. 
Cena ok $8 za 7.7g - fajnie,ze wazny jest,az 30 miesiecy 


Ostatnia rzecz ze zdjecia na gorze to roz z najnowszej kolekcji Maybelline.
Master Glaze Glisten Blush to jedna z niewielu opcji kremowych rozy w sztyfcie dostepnych w amerkanskiej drogerii. Wybralam kolor Pink Fever,ktory jest najbardziej rozowym odcieniem z calej gamy. Chcialabym,zeby pojawilo sie wiecej kolorow, gdyz uwazam,ze produkt jest dobry. Konsystencja jest swietna. Ni to krem ni to zel. Cos pomiedzy, a to pozwala na szybkie i bezproblemowe blendowanie. 
Roze posiadaja w sobie delikatne perly,ktore odbijaja swiatlo na naszej twarzy. Nie sa to wyczuwalne na skorze drobinki brokatu. Po blendowaniu na policzku widac lekkie rozswietlenie i tzw "sheen". 
Cena ok $8 za 6.8g
Roze sa na bazie masla shea.
Wiecej napisze juz niedlugo


Ostatnie dwie rzeczy to kredki jumbo do ust z firmy Wet N Wild. Dorwalam je na promocji 2za1. 
Pelna nazwa to Megaslicks Balm Stain.
Ich regularna cena to $2-$3 za sztuke.
Odcien bezu przelamany jest lekkim perlowym rozem to Pinky Promise
Roz to Stiff Pink i ma podbicie niebieskie

Nie mam jeszcze o nich zdania



Tutaj cala kolekcja (credit to vampyvarnish)


Jak widzicie jest tego malo :) w dalszym ciagu stosuje zasade "kupilam-oddaje cos z kosmetyczki" i tym razem tez pozbylam sie 6 rzeczy,ktore niestety poszly do kosza. Byly to w wiekszosci produkty,ktore dotykaja oczu, a takimi nie lubie sie dzielic z wiadomych wzgledow :)