Sunday, July 29, 2012

Dziwadlo od Muglera "Womanity" :)


Jakis czas temu wpadla mi w rece probka zapachu - Thierry Mugler "Womanity". Na samym poczatku w ogole mi sie nie spodobal,a moja mama czula "spoconego pana". Po kilku psiknieciach po prostu sie zakochalam. Perfumy sa dosc specyficzne i mozna z nimi latwo przesadzic. Mmimo tego,ze zapach jest chlodny,moim zdaniem NIE jest to letnia opcja (mam tu na mysli Kalifornijskie lato),ale kupilam go teraz,poniewaz trafilam na swietna promocje. 
Jak wiadomo pan Mugler stawia na mocne/dziwne nuty zapachowe,ktore latem po prostu smierdza. Tzn da sie je nosic,ale w Kalifornii podczas upalow, zapach zmienial sie mocno i stawal sie trudny do zniesienia,a raz to mnie leb bolal.
W swojej kolekcji posiadam rowniez Aliena,do ktorego musialam dorosnac i w koncu zdecydowalam sie na wieksza butelke,ze znizka z Sephory. Nietuzinkowy zapach w pieknym flakonie,ale o nim wspomne za jakis czas.
Wracajac do Womanity- jak tylko zobaczylam jego opakowanie automatycznie pomyslalam,ze bedzie to lekka wersja zapachowa. Mylilam sie, otoz tez zapach jest po prostu... inny? Jest slodki,ale nie przeslodzony. Jest ciezki,a z drugiej strony subtelnie podkresla kobiecosc. Mysle,ze polaczenie kawioru i figi sprawia,ze jest wyrazisty. Czytalam,ze wiele dziewczyn wyczuwa w nim np rybe- ja nie, ryby to w rybolu sa ;)

Tutaj opis z Wizaz.pl
Womanity to zapach silnie kontrastowy, anielsko słodki i diabelnie pikantny i aromatyczny. To zapach tajemniczy i niepowtarzalny. Podstawowe nuty to aromat pikantny z kawioru i słodki z kiwi. Kawior i figa to pionierskie połączenie. 
Womanity to równiez cytrusy, piżmo, drzewo sandałowe, ambra. Zapach jest śmiały podobnie jak flakon w stylu art deco.

Nuty zapachowe: figa, kiwi, drzewo figowe, piżmo, kawior, ambra


Opakowanie: kazda pojemnosc ma inna butelke,tzn inne dodatki. Ja akurat trafilam na 30ml gdzie flakon jest bezbarwny,a z dodatkow dolaczona jest obraczka na srebrnym lancuszku. Co bardzo mi sie podoba to opcja "dopelnienia" swojej butelki. Nie musimy wtedy placic za kolejne opakowanie tylko za sam towar. W ULTA sa np specjalne wielkie butle,z ktorych same wlewamy sobie perfumy do naszej starej butelki. Wtedy za 30 ml placimy ok $10 mniej.


Dodatkowo dostalam specjalny kod,ktorywpisujemy na stronie Muglera. Im wiecej ich uzbieramy tym fajniejszy prezent nam wysla. 
A takze torebke,ktora nie pozwala,aby slonce dotarlo do naszej butelki- super :)


10ml- $28
30ml- $58
50ml- $78

A ja swoje 30 ml kupilam za $20 na promo w Marshalls. Ostatnia flaszka czekala na mnie i usmiechala sie :)


Trwalosc?
Caly dzien,a nawet po praniu moje ciuchy (czasem) pachnialy.

Oczywiscie nie polecam wszystkim,ale mysle,ze pozwole sobie zakupic wieksze opakowanie jak te sie skonczyc- zobaczymy :)

Wednesday, July 25, 2012

Najwiekszy haul w moim zyciu! ;)

 Szanowne Panie- oglaszam wszem wobec, iz w dziejszym poscie pokaze Wam najwieksze zakupy w moim ZYCIU. Mysle,ze nie pozbieram sie po nich przez najblizsze dwa miesiace. Czy bylo warto? Spieszylam sie do kolezanki, wiec mysle,ze bylo ;)


Tatata taaata taaaaaaaa (chwila napiecia)


DOSTALAM MANDAT NA PRAWIE 5 STOW I TO W DOLCACH!!!!


Co sie stalo?  Jechalam odstawic moj stary samochod,ktory sprzedalam znajomej jakis czasu temu,ale pojawily sie pewne problemy,dlatego wzielam go od niej na probe,zeby wszystko sprawdzic. Po czym dostalam telefon,ze musi wracac do szkoly i jest jej samochod potrzebny. Spieszylam sie i NIE zatrzymalam sie na czerwonym swietle,skrecajac w prawo.
W Kalifornii mozliwy jest skret w prawo na czerwonym swietle,ale trzeba sie wczesniej zatrzymac. Oczywiscie musimy sie upewnic czy jest "czysto" i wtedy mozemy wykonac manewr.
Przestudiowalam dokladnie video,ktore policja mi wyslala- faktycznie, nie zatrzymalam auta (full stop),ale widoczne sa na video moje swiatla STOP oraz pusta droga (zero samochodow). 

Jeszcze wieksze zdziwienie mnie obeszlo,kiedy to wyczytalam z papierka,ze MUSZE ISC DO SADU w pazdzierniku. WTF i za co?
Poprzednie mandaty (malo ich bylo:2) zaplacilam jeszcze przed terminem,samochod jest ubezpieczony (nie na mnie,ale na znajoma) ,a na dodatek chca,zebym wrocila do szkoly "Traffic School" -wtedy nie wpisza tego w moje akta (ta opcja kosztuje kolejne $60)
Moge tez nie isc do sadu/nie uczestniczyc w szkolnej akcji, zaplacic mandat,czyli przyznac sie i miec wpis w aktach na 3 lata.

Boli, oj bardzo boli mnie serce :(

Monday, July 23, 2012

Tanie: Cienie firmy MUA-mieszane uczucia

Baaardzo dawno temu Agnieszka aka Nieesia25 wyslala mi kilka sztuk,slawnych juz, cieni MUA. Firma ta dostepna jest w Anglii,a ich produkty sa tanie. Skusilam sie na kolejne 3 sztuki poniewaz mialam juz wczesniej 2,ktore byly dobrej pigmentacji i wydawaloby sie,ze 1 funt to niezly deal. Teraz, z biegiem czasu i wielu tygodniach testowania, moje zdanie zmienilo w znacznym stopniu. Dalej uwazam,ze cena jest tak niska,ze grzechem byloby nie sprobowac,ale w tym momencie wolalabym chyba skupic sie na czyms nieco
drozszym- nie musza to byc produkty za miliony monet,ale skupmy sie na jakosci. 
Tak jak wczesniej wspomnialam- uczucia sa mocno mieszane,jeden cien mnie oczarowal.

2g za 1 funciaka


Po pierwsze OPAKOWANIE:
Zwykle,plastikowe i slabo wykonane. Na dzien dziejszy 2 sztuki sa juz w oplakanym stanie gdzie gorna czesc odpadla,albo sie polamala w polowie. To samo stalo sie w przypadku rozy,ktore wygladaja kiepsko i na dodatek krusza sie niesamowicie:(

3 kolory:  12, 16 i 17
12 perlowa
16 i 17 matowe


 Cien nr 12 porownywany jest z cieniem firmy MAC "Club" i kolorystycznie moge sie zgodzic,ale nie w kwestii noszenia i jakosci. Otoz owa 12 "dziala" jak jej sie chce i pod naciskiem naszej dloni roznie nanosi sie na oko. Raz jest to braz,raz zielen,a czasem nawet typowa dla kameleonow SRACZKA. Z tym,ze w przypadku "Club" tak sie nie dzieje(w moim przypadku). Nie chce porownywac tych dwoch produktow- jak wiadomo MAC kosztuje ok 15 razy wiecej. Skupiam sie w tym momencie tylko na jakosci i w tym przypadku cien jest trudno nosic. Ja wiem,ze to zalezy od naszych dloni,pedzla czy techniki nanoszenia cienia na nasze powieki,ale kilka dni temu, robiac makijaz, jedna powieke mialam zielona,a druga wpadala w odcien brazu. Produkt po prostu wyglada nierowno- czy jest to minus samego w sobie cienia? czy moze techniki? sama nie wiem- probowalam wiele razy, rozne pedzle i techniki- ciagle to samo. Moze to nacisk zmienia punkt widzenia?
Ale pigmentacja (w tej cenie) jest na wysokim poziomie. Zero chamskich drobin, czysty pigment z lekkim perlowym polyskiem.
Trwalosc? przecietna- 3/4 godziny.


Cien nr 16 to odcien spokojnego rozu,ktory myslalam bedzie swietnie sie nadawal do podstawowych makijazy,czy jako baza pod inne kolory. Nie patrzac na formule i nieco twarde "uczucie" nie moglam znalezc innych plusow tego koloru, niestety. Zanika na powiece juz po aplikacji, a po nalozeniu kolejnej warstwy szybko sie roluje (ale to moga byc moje tluste powieki). Z primerem wyglada nieco lepiej- tzn utrzymuje sie moze ok 2 godzin.
Nie wspomne juz o blendowaniu- wtedy wszystko znika z naszych powiek:(


Cien nr 17, tutaj chcialam zeby sprawdzil sie w zalamaniu i tak sie stalo. Rozni sie o jakies 99% od poprzedniego rozu nr 16. Jest delikatny,a jego wykonczenie i formula naprawde mi sie podobaja. Uwazam,ze jest to dobry cien, jest o ton moze dwa ciemniejszy od mojej skory i to mi sie podoba,poniewaz mozna ladnie nim wydobyc glebie oka. Jest to jedyny cien z MUA,ktory tak mnie oczarowal. Tani,a dobry i spisuje sie na tyle,ze bylabym sklonna zamowic go raz jeszcze. 
Nie mialam go na calej powiece (zle sie czuje w takim odcieniu na calej powiece)- w kwestii trwalosci w tym przypadku sie nie wypowiem.
Pieknie wtapia sie w KAZDY makijaz,a jesli robimy ciemniejsze to mozemy go uzyc jako cien,ktory pozbedzie sie ostrych granic ciemniejszych kolorow.



Czy polecam? I tak i nie. Dla zaspokojenia kosmetycznych zachcianek TAK(szczegolnie nr 17),ale w przypadku reszty zastanowilabym sie nad nimi powaznie. Chodzi mi o to,ze sciagajac je z UK musimy dodac do tego koszt wysylki,a w tym wypadku wolalabym chyba zainwestowac w naszego Inglota. Zdaje sobie sprawe z tego,ze mozecie napisac,iz cienie sa tanie i nie musimy wymagac zbyt wiele,ale jako ogromna fanka cieni wymagam podstawowych punktow takich jakos trwalosc czy formula. 

Tuesday, July 17, 2012

Online zdobycze, troszke prywaty

Witam:)
Oj dlugo mnie nie bylo (dlugo jak dla mnie)- powod jest bardzo prosty. Znalazlam sie w zupelnie nowej/innej sytuacji zyciowej,do ktorej musze sie przyzwyczaic i "polubic sie z nia",a takze ogarnac czasowo. Dlatego tez musialam zrezygnowac z krecenia filmikow na YT- nie moge sie skupic,probowalam. Moje mysli sa chyba w kosmosie i czesto trudno jest mi nagrac dobry filmik- nie chce zapychac mojego kanalu nudnymi i "plytkimi" odcinkami z tym samym,albo zadnym, przekazem. Mysle,ze po wakacjach wszystko wroci do normy,a ja bede w pelni psychicznie przygotowana :)
Na chwile obecna pozostane tylko przy blogu,ktory mam nadzieje bede mogla prowadzic w normie,czyli kilka notek w tygodniu.
Tyle z prywaty- mam nadzieje,ze zostaniecie ze mna na YT :)


Zdobycze- wszystkie nabylam droga internetowa (oprocz LUSH)- wolne mam tylko niedziele i nie mam nawet czasu poszalec na zakupach. Nocami sobie klikam w produkty,ktore mam na oku- swoja droga to spotykaja mnie jeszcze wieksze przeceny online niz w sklepie. Kody,ktore mozna znalezc w internecie sa czasem "lepsiejsze" i tak np znalazlam kupon do CVS (drogeria)  na $20 off,ktory mozna bylo dodac do koszyka w ciagu 6 godzin. Zaczne moze jednak od Sroczego wplywu,czyli palety firmy Urban Decay. Jakis czas temu Sroczka wyrazila chec posiadania najnowszej palety,na ktora w ogole sie nie czailam-i co? Wzielam ;)

Mowa o Smoked palette,ktora prezentuje sie tak:


Koszt to $49 za 10 cieni o nowej formule,ktora jest niesamowita,ale paleta ze mna nie zostanie. 
5 na 10 cieni jest nowych i limitowanych z czego kolory neutralne (4) sa zupelnie matowe.
Kiedy ja otrzymalam doszlo do mnie,ze moje pierwsze mysli na jej temat (czyli nie kupowac) byly prawidlowe. Otoz ja jestem ogromna fanka cieni UD,posiadam juz kilka palete (BOS,Naked i mniejsze Box'y) i niestety kolorystycznie paleta niczym nie odstaje od poprzednich. Rozni sie natomiast jakoscia- ta formula bije na cycki niejedna droga firme kosmetyczna.
Sumujac- recenzji nie bedzie, Sroczka podzieli sie z nami swoim zdaniem :)

Jesli ktos NIE posiada zadnych palet UD i chcialby wyprobowac nowej formuly to zakupy moze byc calkiem mily. Zestawienie kolorow (jak na pierwsza zabawe z UD) jest calkiem standardowe: brazy,beze i podstawowe opcje kolorystyczne (troszke nudne).

W zestawie jest mini wersja Primer Potion w tubce, pelnowymiarowa kredka w czarnym kolorze "Perversion" oraz ksiazke z 12 "lookami".


Ucieszylam sie bardzo poniewaz jako gratis otrzymalam probki nowego podkladu Naked Skin:
Calkiem spore probki w roznych kolorach- nie moge sie doczekac testow:)



Nastepnie w CVS nie moglam nic sobie dobrac,zeby otrzymac $20 off,wiec mama dolaczyla do zamowienia i tak mi udalo sie dostac te rzeczy zupelnie za darmo:

- Skusilam sie w koncu na blyszczyk z firmy L'oreal z serii Colour Riche (Sroka ten sam leci do Ciebie) w kolorze 151 "Baby Blossom".  Jasna mleczna brzoskwinia,a w skladzie olejek arganowy,wit E i omega 3.

- Amerykanska wersja Caresse lipstick w kolorze 170 "Cotton Pink", byl to jedyny kolor,ktory przypadl i do gustu (z szaty amerykanskiej). Wczesniej (kilka tygodni temu) macalam sobie testery i niektore faktycznie byly dobrze napigmentowane,ale wygladaly dziwnie? a inne z kolei nie przypominaly w ogole szminek. Zdecydowalam kupic cos szalonego w odcieniu spokojnego rozu (w sensie,ze bez drobinek),ale dosc neonowego.



- Nowosc z firmy Physicians Formula, czyli kajale w trzech kolorach dopasowanych do koloru moich oczu(wzielam opcje niebieska).  Nie sa mocno napigmentowane,ale ja nie lubie efektu "HELLO mam eyeliner na oczach",sa spokojne . Za 3 sztuki placimy ok $7.
Aplikacja? rewelacja pod wzlegem miekkosci,ale sa minusy.

Oczywiscie nie polecam ich do robienia prezycyjnych kresek,bo to sie nie uda,ale do "obrysowania" oka, dolna powieka czy kresek,ktore potem rozcieramy.
- navy blue
- czarny 
- braz  




LUSH- doslownie wpadlam i wypadlam ze sklepu. Musialam zakupic rzeczy do sklepu,dlatego postanowilam zaopatrzec sie w kolejny szampon w kostce- po prostu je lubie.
Zdziwilam sie po nie siegnelam po Seanik tylko po cos nowego czyli Jumping Jupiter. Szampon przeznaczony do wlosow tlustych (albo do tlustego skalpu),ktory ma za zadanie balansowac sebum. W skladzie lawenda, rozmaryn, limonka, cytryna,itd.

Do testowania dostalam 3 produkty:
- No drought, suchy szampon
- I love juicy,szampon silnie oczyszczajacy tlusty skalp
- Trichomania, szampon z kokosem do wlosow suchych,ale tu pani polecila mi aplikacje tylko na koncowki


Sephora:
Dokupilam sobie kolejna pryzme z Sephory do oczu. Nie podoba mi sie ich zapach,ale skusilam sie na innych kolor.
40 Purple Prisma- za $5 spoko,ale wiecej nie zaplacilabym za produkty firmy Sephora (do oczu szczegolnie).



Dostalam probke szminki Guerlain "shine Automatique"- opakowanie probki mnie zabilo, piekne:)
Nawilzajaca szminka z lekkim polyskiem- czy zaplacilabym za nia $35? ZDECYDOWANIE NIE,ale pachnie oh...


A TU: SZOK URBANIASTY (:*)




Tuesday, July 3, 2012

Z zycia wziete- podstawowe jedzenie w USA, za ile?

Od dawna dostaje od Was wiadomosci na temat zycia codziennego w Stanach. Najczesciej jednak pytacie mnie o ceny poszczegolnych produktow czy jedzenia. Padaja pytania czy jest drogo, czy mam dostep do polskich sklepow i ile takie "przyjemnosci" kosztuja. Pisze "przyjemnosci",bo zanim odkrylam tani europejski sklep za jedzenie polskie placilam ok 2 razy wiecej niz za amerykanskie. W miescie,w ktorym mieszkam nie ma wielu Polakow dlatego tez trudno jest znalezc sklep z naszym jedzeniem,ale mi sie udalo i to w calkiem przyjemnych cenach,a nawet moge spokojnie napisac,ze "tanioszka". 
W dzisiejszym poscie pokaze Wam ceny naprawde podstawowych produktow,mysle,ze jest to ciekawy pomysl- chetnie poczytalabym takie wpisy na temat innych miejsc na swiecie:)

Zaczne moze od tego,ze podatku w Stanach na jedzenie sie nie placi. Jesli juz to tylko za potrawy w restauracjach czy fast food'ach. 
Tak wiec jesli zrobimy zakupy i nie kupimy nic innego poza zywnoscia podatek nie zostanie doliczony. Jesli wsadzimy pare kosmetykow, proszek do prania czy zestaw kubkow, dolicza nam podatek do sumy tylko tych produktow (jedzenie nie zostanie opodatkowane).
Jesli w naszym koszyku pojawi sie np woda ,soki, coca cola czy piwo (ogolnie napoje w butelkach, puszkach itd) gdzie opakowanie mozemy zwrocic i dostac za to pieniadze (bardzo popularna czynnosc), wowczas do rachunku doliczaja nam CRV "California Redemption Value".
Jesli kupimy np telewizor czy monitor do rachunku dolicza nam tez "Waste recycling fee" w zaleznosci od wielkosci danego sprzetu.

Czesto pytacie tez o podatek na kosmetyki czy ciuchy- otoz jest doliczany PO cenie wstepnej,dlatego,ze w kazdym Stanie i County podatki sa zupelnie inne. W Kalifornii (w Sacramento) na dzien dzisiejszy to 7.25%

1) Rachunek z podatkiem


2) Rachunek bez podatku


W tym momencie (razem z mama) robimy zakupy raz w tygodniu (te mniejsze) czyli wedlina, owoce i warzywa. Natomiast raz na 2/3 tygodnie wybieramy sie do wiekszego sklepu po napoje, proszki, papier toaletowy itd.
Czesto wybieram sklepy organiczne albo outlet organiczny gdzie ceny sa bardzo niskie. Ja lubie dobre jedzenie,ale jesli moge zaoszczedzic to czemu nie? :)
W outlecie bardzo czesto placimy (UWAGA),az o 75% mniej niz w zwyklym organicznym sklepie- to dopiero deal:)
Szkoda,ze nie mamy juz ogrodu, tzn jakis tam maly jest,ale wiele z niego nie wycisniemy. Jeszcze kilka miesiecy temu mialysmy nasze wlasne warzywa. Od pomidorow po salate i cukinie. Teraz skazane jestesmy na markety rolnikow,albo organiczne sklepy- oczywiscie nie kazdy sklep jest "wielce organiczny". Trzeba uwazac i dokladnie sprawdzac warzywa, skad pochodza i czym je podlewaja. 
I oczywiscie nie robie zakupow tam bo jest mania eko-sreko,ale dlatego,ze mi po prostu warzywa z innych sklepow nie smakuja- sa twarde i bardzo "plastikowe", FU.

Teraz beda zdjecia- beda szynki, sery i duperele,wiec jesli komus temat nie przypadnie do gustu,zapraszam na kolejna notke kosmetyczna ;)


1) Pub Cheese to jedna z moich nagrod,na ktore pozwalam sobie raz na jakis czas. Pasta serowo-chrzanowa- miod w ustach. $4
2)  Mom's Best naturalne platki miodowo-pszenne z otrebami, $4.99
3) Pakowane brokuly, uwielbiam pod kazda postacia- jem codziennie. Pakowane,bo innych nie bylo :)
$2.99 za paczke.



4)  Mini pomidorki (winogronowe) $2.89 za 0.5kg
5) Awokado, ulubieniec mojej mamy, $1 za sztuke
6) Europejski chleb razowy, $3.99 (sa czesto na przecenie za $2.99)



Ulubiency mamy- ona na wage patrzec nie musi :)

7)Mission placki Tortilla bez cholesterolu,ale nie sa najlepsze pod wzgledem skladu, 10 sztuk $4
8) Philadelphia z lososiem, serek topiony (?) 225g za $2.89 
9) Rurki wloskie z orzechami i czekolada, od lat sa w moim domu. Ja osobiscie ich nie lubie,smakuja troche jak spalone paluszki  $6 za puszke
10) Suszone sliwki Prunes (FU :D)  mama dodaje je do wielu potraw,a czasem wcina na "sucho"
255g za $3.89


11) Karczochy, $5.99 za sloik
12)  Salata Ceasar kit czyli zestaw do zrobienia w domu, $2.99 za opakowanie
13) Simply smietana 225g za $1.29
14) Borowki amerykanskie (zalezy od sezonu) $4.99 za male opakowanie


15) 4 butetki wody gazowanej (332ml) $2


16) Kukurydza 2 sztuki za $1


17) Sos i pasta pomidorowa, mama zawsze robi domowe,ale nie mialysmy czasu przed obiadem.
Duza puszka 79 centow
Mala puszka 55 centow


Fifi tez lubi zlizac z palca sosu troche :|


Jak widzicie owoce kupujemy codziennie
18) Amerykanskie borowki dorwalam od farmera z marketu, duze opakowanie za $7
19) Maliny $5 za male opakowanie


20) Po raz pierwszy od 7 lat mamy polskie maslo w domu. Ja wiem,ze dla Was to rzecz normalna i smieszna,ale np amerykanskie maslo jest solone,a niesolone nie smakuje jak nasze. 
Masla ogolnie nie lubie i nie jem czesto,ale na laciate sie skusilam.
$2.59 za kostke


21) Mozzarella- milosc od lat za 226g zaplacilam $4.99
22) Philadelphia wersja light,ktora wcale light nie jest,ale podstawowej nie bylo,a mama musiala zrobic sernik dla kolezanki 226g $1.99


23) Pomidory campari- to sa jedne z lepszych na kanapki czy do mozzarelli. Sa slodkie i smakuja jak prawdziwe pomidory.
$3.99 za opakowanie 


Polskie zakupy:

24) Poledwica sopocka prosto z Polski, za ok 0.5kg zaplacilam $7



25) Kabanosy 6 sztuk $6.99


26) Ser zolty ukrainski za ok 0.5 kg zaplacilam $8.99


27) Ser zolty Havarti za ok 0.5kg zaplacilam $5.99


Tyle- jak widzicie ceny sa rozne. Czasem placimy mniej niz w Polsce czasem wiecej. Jedzenie w Stanach jest drogie jesli patrzymy na to co jemy. Nie byl to post dietetyczny- po prostu wycinek z tego co kupujemy.