Ah w koncu udalo mi sie poznac kogos z bloggerowego swiatka!:) Magda wybrala sie do Stanow Zjednoczonych na wakacje i to na dodatek miasto obok czyli San Francisco. Oczywiscie nakrecilysmy spotkanie,ktore mialo odbyc sie za tydzien,ale plany nieco sie zmienily i na szybko zaplanowalysmy wypad na wczoraj, czyli sobote. Kolejna osoba,ktora pojawila sie byla Iwona, dziewczyna,ktora mieszka w USA od pol roku, moja mama, a takze gosc dodatkowy czyli kolezanka Magdy- Sandra. Jak kazdy wie takie spontany zazwyczaj koncza sie wspaniale,ale przygoda/podroz nie obyla sie bez trudnosci.
W SF mialam byc na godzine 14,a ze nie lubie sie spozniac wstalam juz o 6 rano ahahah. Przygotowalam sie, pojechalam po mame i heja! Do SF mam 1.5h drogi i myslalam,ze uda mi sie tam dojechac w 2 godziny,bo to sobota, bo pelno samochodow. PUDLO- jechalysmy cale 3 godziny co zmeczylo mnie troszke psychicznie. Co chwile musialam stopowac, rozpedzilam sie i znowu stop i tak w kolko. Po 3 godzinach w koncu zawitalysmy po drugiej stronie mostu Bay Bridge. Mysle sobie: teraz juz tylko z gorki i zobacze sie z dziewczynami. PUDLO- totalny brak parkingu na Union Square. Wszyskie podziemne parkingi zajete, wszystkie pobliskie zajete. Jezdzilam chyba przez 40 minut, az w koncu znalazlam otwarty parking. Szkoda tylko,ze byl to parking hotelu Marriot, gdzie za 20 minut placi sie $5,ale nie mialam wyjscia. Oddalam panu kluczyki, auto i wyjelam wszystko potrzebne gadzety-jak to baba. Zapomnialam o kurtce,a wialo tak,ze myslalam,ze mi rzesy odpadna :D
Przygotowania: platki kiwi na oczy, a takze chusteczki peelingujace z kwasami Dr Dennis Gross- najlepsze! :)
Gotowa
Uwielbiam to miasto za niesamowity klimat. Zwykle bloki, zwykle ulice, a jednak nie takie zwykle- cos w tym jest. Cos co ciagnie mnie do San Francisco i gdyby zycie byloby tam tansze to mieszkalabym tam znowu!
Zdjecia przedstawiaja dojazd do najwiekszego shoppingu w SF na Union Square w centrum.
Slynne schody.
Trolejbus
Union Square
Slynne strome ulice- wczoraj taka gume zapalilam,ze mame wcielo w fotel :D
A na koniec wisienka na torcie- dziewczyny :)
Od lewej: Mama, Iwona, Sandra i Magda
Wybralysmy sie do Sephory, a takze na szybki obiad- PIZZA :D
To byly 2 godziny przepelnione smiechem, rozmowami i poznawaniem sie. Dziewczyny sa kapitalne,a my z mama nie moglysmy sie nagadac podczas drogi powrotnej. To spotkanie pokazalo mi jak bardzo tesknie za Polska, za Polakami i ogolnie za polskoscia. Nie znam tu zadnych Polakow w moim wieku, czas to zmienic. Z Iwona juz sie ustawilysmy na przyszly miesiac :)
Magda przywiozla mi caaaaaaaaaaaaaaala torbe kosmetykow!
Dziekuje i pozdrawiam Was serdecznie razem z mama.
Bardzo fajne są takie spotkania :) Bardzo podobają mi się zdjęcia z miasta, szczególnie schody :)
ReplyDeleteI to mi się bardzo podoba :) Gdzie się nie pojedzie tam znajomy bloger czy vloger :)
ReplyDeleteTaaa, gdzie?:D
DeleteAch te palmy... super!
ReplyDeleteSuper fajne spotkanie, pozazdrościć?
ReplyDeleteA jakie zakupy w Sephorze poczynione?, coś ciekawego na pewno tam jest :)
Ja nic nie kupilam dla siebie, tylko dla bratowej roz :)
DeleteDomyślam się jak fajnie musiało być. NAwet takie zwykłe rozmowy po Polsku. Mam nadzieje, że uda Ci się częściej spotykać z Polakami, myślałam, że nas dużo w USA>
ReplyDeleteDuzo,ale nie w moich rejonach :)
DeleteTakie spotkania są świetne,a już dla Ciebie to na pewno,skoro tak mało Polaków masz w koło:) świetne zdjęcia z SF!
ReplyDeletewidać, że udane:))
ReplyDeletea tam paczę, i wypaczyłam, że 2013 obserwatorów, to ładna liczba, komponuję się z rokiem:D
Ja tez wypaczylam wlasnie:D
DeleteAj, chciałabym kiedyś polecieć do USA i zobaczyć na żywo te kultowe miejsca :) Niestety mam taki paniczny lęk przed lataniem, że chyba nie dałabym razy przeżyć lotu do Stanów... Ostatnio leciałam na Teneryfę 5 godzin i myślałam, że zniosę przysłowiowe jajo :) Pozdrawiam!
ReplyDeleteOj inaczej sie nie da, wiec musisz przebolec. Ja uwielbiam latac :)
Deleteuaaa, jakie towarzycho :D Paula, przez Ciebie powoli mija mi stan lękliwy przed USA :) piękne zdjęcia :)
ReplyDeletea czemu boi sie?:D
DeleteSuper ze spotkanie sie udalo. Jednak te 3 godziny drogi byly warte
ReplyDeleteOczywiscie,ze byly. Takie spotkania nie wystepuja zbyt czesto w moich rejonach hihi
DeleteŚwietne spotkanie! Przepiękne zdjęcia z SF, mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję je odwiedzić :)
ReplyDeleteZapraszam :)
DeleteWyglądacie z Magdą jak siostry :). Świetnie, że udało wam się spotkać.
ReplyDeletehahah no co Ty:D
DeleteRozumiem Cię kochana doskonale! Sama tęsknię za Polakami :( Nie mam tu zbyt wielu znajomych z Polski niestety, więc nadrabiam czas wyjazdami do PL ;)
ReplyDeleteJa gdybym tak blisko mieszkala to chyba co miesiac bym byla w Polsce u rodzinki :D
DeleteSuper zdjęcia, świetny blog - SUBSKRYBUJĘ!! :)
ReplyDeleteCalifornia moje marzenie!!:) mam nadzieje ze uda mi sie wybrac w twoje okolice na wakacje:) super zdjecia!! pozdrawiam
ReplyDeletePowodzenia zycze:)
Deletemoja jedyna styczna z SF to GTA san andreas i San Fierro:D kto gral ten wie o co chodzi haha:D
ReplyDeleteOdwiedzenie San Francisco to jedno z moich marzeń, a mieszkać tam to już w ogóle :) Rzeczywiście ma niesamowity klimat.
ReplyDeletePolecam :)
DeleteMiło widzieć Cię taką radosną :) pozdrawiam
ReplyDeleteA dziekuje:)
Deleteoooo to bedzie haul :) mam taką samą torebke Paulinka :)
ReplyDeleteTak? :)
DeleteDzięki za spotkanie, było super. Wczoraj byłam na zakupach w Milpitas i w ramach wspomnień udałam się do Victoria's Secret :-)
ReplyDeleteDzięki Paulino za wspólny czas! Zakochałam się z SF. Piękne miasto. Zazdroszczę, że tak blisko niego mieszkasz. Pozdrów ode mnie mamę!
ReplyDeletePS. Czy ja na każdym zdjęciu zawsze muszę suszyć zęby???? Muszę nad tym popracować:)
Tragiczne zdjecia...co jak co ale zdjec to Ty nie umiesz robic,pisz lepiej ;-)
ReplyDeletetragiczny komentarz. co jak co ale komentarzy to ty pisac nie umiesz. milcz lepiej ;-)
DeleteNajlepiej slodzic jak cos nieladnego jest nie LOL ,zdjecia sa brzydkie i taki jest fakt :-)
DeleteAbsolutnie podzielam Twoja fascynacje San Francisco! Bywalam w wielu miejscach w USA, ale SF to jest to! Baaardzo dobrze wspominam to miejsce. Jest to taka namiastka tego, co zostawilam w Polsce - w Krakowie.
ReplyDeleteKlimatycznie... Ehhh duzo by mowic :-))