Thursday, May 24, 2012

Z zycia wziete-USA

Jestem zla,wiec post moze miec nieco negatywny wydzwiek ;)
Dzis bedzie o wszelkich uslugach w Kalifornii,czyli o tym jak traktuje sie potencjalnego klienta(prywatnego) i oczywiscie po raz kolejny zaznacze,iz skupiam sie na miejscu,w ktorym mieszkam. Jak wiadomo co stan to inny obyczaj.


Moge sie mylic,bo nie jestem pewna czy czasem w innych krajach sytuacje,ktore zaraz Wam opisze nie wystepuja,ale od miesiecy wszystko sie we mnie zbiera i mocno niszczy spokoj ducha, rzutujac na do tej pory pozytywne zdanie na temat amerykanskich obywateli. 
Pozytywne dlatego,ze uwazam,iz narod amerykanski  jest bardzo pozytywnym,luznym i otwartym narodem. A Ameryka to kraj gdzie zycie plynie bezstresowo(tak to wyglada,natomiast w zyciu jest roznie),wszyscy sie usmiechaja,witaja, a PRACY WYKONAC NIE POTRAFIA/NIE CHCA!
Nie wiem jak to sie dzieje i skad to sie bierze,ale rodowity amerykanin(przypominam,ze pisze o Kalifornii) nie potrafi zlapac sie pracy i jej po prostu skonczyc. Nie mowie juz tutaj o dobrym wykonczeniu,ale ogolnie- stary milo by bylo,zebys dokonczyl naprawe mojego prysznica,bo chcialabym umyc sobie glowe :|
Chodzi mi przede wszystkim o uslugi typu hydraulik,ogrodnik czy elektryk,ktory jest wlasnym bosem.

Jesli dzwonimy prywatnie o serwis do naszego wlasnego domu,a nie wynajmowanego apartamentu,ciekawostka jest to,ze bardzo czesto nikt od nas pieniedzy zaraz po skonczonej pracy nie bierze. Jezeli zalozmy potrzebowalam naprawic klimatyzacje (wizyta jednorazowa) to serwisant z mala prywatna firma wysyla mi rachunek poczta,a ja mam kilka dni na jego splate.
Meksykanie wola gotowke- wiadomo,wiekszosc z nich nie jest tutaj legalnie,a papranie sie z czekami moze byc dla nich meczace i kosztowne.



Zaczelo sie tak: 

1) Znajomy znajomego znajomych sratatata, z zawodu (notabene zdolna bestia) budowlaniec,pan zlota raczka,ale za mniej niz $490405830 na godzine nie pojdzie,dlatego za kazdym telefonem z ogormna robota ODMAWIA i siedzi na zasilku,od miesiecy 6.
Nic dziwnego,ze prace tego typu przejeli Europejczycy i to za calkiem spore wynagrodzenia. 

2) Pan Ogrodnik (w naszym starym domu) przychodzil jak mu sie chcialo(mimo tego,ze mielismy ustalony grafik),trawa nigdy nie byla dobrze skoszona,obijal sie,a bral 3 razy wiecej niz Meksykanin.
Zwolnilam go i juz dzien pozniej mialam propozycje od 7 Meksykanow i mocno zalowalam,bo gdy zatrudnilam jednego to dopiero doszlo do mnie jak naprawde powinna wyglada dobrze skoszona trawa.


3) Sytuacja z hydraulikiem- to byla istna pogon za czyms co mi sie nalezy za darmo. Teraz mieszkam w apartamencie i takie uslugi sa/powinny byc darmowe. Dzwonimy do manager i zostawiamy tzw "work order",a ona wysyla do nas odpowiednia osobe.
I tak,wyobrazcie sobie, od tygodni czekalam na hydraulika. Raz sie umawial i po prostu nie przychodzil,czasami sie umawial i laskawie zadzwonil,zeby mi powiedziec,ze znowu nie przyjdzie,a potem przestal sie w ogole odzywac.
To nic,ze musialam sie zwalaniac,zeby byc w domu,bo przeciez nie przyjdzie do mnie po pracy. To nic,ze tak ukladalam plan dnia,zeby moc trafic na niego.
Meczylam nasza managerke,az w koncu zmienila firme i zwolnila poprzedniego hydraulika. I co? Drugi pojawil sie dopiero po 5 dniach,a mial przyjechac nastepnego dnia.
Mial wymienic baterie w wannie jak i w zlewie. Nie dokonczyl!! 
Dzisiaj dzownilam z para w uszach,dokladnie 3 godziny temu i zapytalam kiedy ma zamiar dokonczyc- dostalam odpowiedz,ze do mnie zadzwoni za kilka godzin i powie dokladny dzien.
Czy to zrobil? NIE...
No,az sie prosi o kopa w dupe!
Dobrze,ze mamy dwie i pol lazienki w domu,ale chodzi mi o sam fakt zaniedbania ze strony wykonawcy jak i managerki.
Byli to amerykanie.

4) Pamietacie jak kiedys Fifi wrzucil moja maskara do klimatyzacji w podlodze? (mowilam o tym w filmiku). Przestraszylam sie i zadzwonilam do faceta poleconego przez znajomych- to bylo jeszcze "na starym domu" i niestety po tygodniu umawiania sie nigdy nie przyszedl... bez telefonu,bez email, bez slowa..


Nadmiar pracy czy glupota?
Co daje im swobode i  mozliwosc rezygnacji z kolejnych kontraktow czy pojedynczych klientow nawet podczas silnej recesji i upadku tak wielu firm/biznesow?

Nie wrzucam wszystkich do jednego worka,bo kupujac nowy samochod otrzymalam swietnych serwisantow,traktuja mnie powaznie i nie ma opcji,ze zrezygnuja z mojej wizyty "bo czasu ni ma pani Paulino",ale w kwestii "prywaciarzy" moje zdanie sie chyba nie zmieni:(


63 comments:

  1. U mnie jest podobnie, tutaj kazdy ma czas, Ja w swoim starym domu czekalam rok czasu na naprawe jednego wentu, nikomu jakos nigdy nie bylo po drodze. A znajoma opowiadala jak ostatnio pewien pan kosil jej trawe i ominal kawalek, jak mu zwrocila uwage, to powiedzial, ze ten kawalek to juz sama moze skosic i poszedl.

    ReplyDelete
  2. No to u mnie tak samo rodowity irlandczyk jest powolny ,leniwy, i zawsze ma na wszystko czas,najlepiej wychodzi mu plotkowanie a prace zaczyna od ciasteczka i kawki i wsumie na tym konczy.

    ReplyDelete
  3. nie mialam pojecia , ze w ameryce tak jest, w kazdym razie zycze ci zebys trafiala na powaznych i pracowitych ludzi...pozdrawiam!!

    ReplyDelete
  4. nie zazdroszczę, ale z drugiej strony cierpliwość sobie wyćwiczysz dzięki temu, że hej! ;)

    ReplyDelete
  5. U nas bywa różnie (to znaczy w Polsce, a idąc tym tropem, to może w moim miasteczku). Są spółdzielnie, płacimy fundusz remontowy i na tym się kończy. Mieszkam na 4 piętrze, w bloku 30-letnim (ile bym dała aby stąd zwiać)i często mamy problem z rurami kanalizacyjnymi. Chyba jakieś dwa lata temu było tak, że jak sąsiadka z 3 piętra brała kąpiel to u mnie ni za cholery gaz nie chciał się włączyć, bo ciśnienie było za małe. Ile to ja się naprosiłam i echo. W końcu się tak wkurzyłam, wystosowałam pismo, zrobiłam raban i rury wymienili u mnie w ścianie i piwnicy! Woda mi leci i mogę się kąpać, kiedy chcę :p Ale jeśli chodzi o prywaciarzy...u nas jest popyt na hydraulików, ale za bardzo to ich niet. Jest jeden, który robi fuchy podczas pracy w spółdzielni i jak się dzwoni do niego, że coś z rurami w kiblu czy w kuchni, to słyszę zawsze, że za parę godzin zadzwoni. I teleecho. A jak ja oddzwaniam, to mi mówi, że dzisiaj nie może bo coś tam. I nie obchodzi go, że zalewam sąsiadów. U nas spółdzielnia nie zajmuje się kanalizacją, nie wyremontują rur. A ja się pytam, po co ten fundusz remontowy? No i w rezultacie, moja babcia ma takiego sąsiada (troszkę taki pijaczyna, ale złota rączka) i za dwie dyszki na piwo zawsze przyjdzie i te rury zrobi. Ja zawsze wojuję z tymi prywaciarzami i spółdzielnią, i jak słyszą w słuchawce nazwisko Z..., to wiedzą, że nie odpuszczę :-) Uf, pozdrawiam ciepło i życzę powodzenia w załatwieniu wszystkich spraw :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kurcze,to nieciekawie. W Polsce mielismy mieszkania prywatne,ale nigdy nikt nie pozwalal nam sie zajac np rura,a z drugiej strony spoldzeilnia nic nie robila w tym kierunku- bylismy w dupie:|

      Delete
  6. Ło matko nie zazdroszczę przeżyć, ja jakoś odpukać nie mam takowych doświadczeń.
    CIERPLIWOŚCI życzę:)

    ReplyDelete
  7. Sprawa poważna, ale uśmiałam się jak czytałam bo wprost uwielbiam jak opowiadasy :) Pamiętam jak moja koleżanka (w Polsce) przeprowadziła się do nowego mieszkania i chciała wezwać speca od anteny telewizyjnej - było podobnie, mówił, że przyjdzie, że już jedzie i nie było go przez parę dni, zadzwoniła więc do niego i zapytała kiedy będzie - "już jadę do Pani" - odparł :) nie dotarł do dziś dnia, a antenę ustawił mąż z kolegą. Zresztą nie tylko fachowcy tak mają. Babcia moja opowiadała mi zupełnie niedawno, jak kolega jej (doby znajomy) miał przyjść do niej naprawić uszczelkę pod wanną bo zalała sąsiada z dołu. Sytuacja była analogiczna - facet powiedział, że już do niej jedzie, już z domu wychodził i co? I może faktycznie wyszedł, ale nie do niej :) Przyszedł dnia następnego, jakby nigdy nic. Wydaje mi się, że wynika to z braku szacunku, nielojalności i pewności, że Ty i tak będziesz czekać na niego bo sama nie umiesz tego zrobić. Pięciu zaczeka, jeden tylko zrezygnuje i znajdzie innego. No to tyle :) Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wyobraz sobie,ze dzisiaj nagle przyjechal. Dobrze,ze bylam w domu-zero telefonu:D

      Delete
    2. Haha, chciałam zobaczyć odpowiedź, ale tym to mnie zaskoczyłaś. Do miłego :)

      Delete
  8. nieźle, niestety tutaj w Pl również ludzie narzekają na tego typu usługi... ja na szczęściej jeszcze nie musiałam się z tym urzerać!

    ReplyDelete
  9. U mnie na szczęście mąż umie wykonać wszystko sam ,ale powiem szczerze że w Pl raczej nigdy nie zdarzyło się nic podobnego z fachowcami. Jak sie umawiają to są na czas i praca wykonana na 200%. Raz trafiłam na idiote na kursie na ptawko co sie ze mną umawiał na jazde i wiecznie nie umiał dojechać a że był dla siebie bossem nic nie mozna było zrobić.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wyglada to tak jakby ludzie kasy nie chcieli robic:D

      Delete
  10. Przecież w Polsce sprawa z fachowcami wygląda identycznie... Najbardziej śmieszy mnie to, że jak pojadą pracować za granicę to nagle im się chce pracować i są chwaleni. A u nas jest wieczny problem z dokręceniem śrubki.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A powiem Ci, że porównując znanych mi fachowców w PL i UK to wbrew pozorom jest różnica. W moim odczuciu w Pl ludzie bardziej się przykładają, są w miarę na czas.. W uk to jak Bóg da.. :) plus OGROMNA dysproporcja w odniesieniu za wynagrodzenie i umiejętności.

      Delete
    2. Jeszcze w życiu nie trafiłam w Polsce na dobrych fachowców- trafiali się sami krętacze i obiboki. A w czasie jednego remontu pomocnik majstra podprowadził mój medalik- sprzedał i kupił sobie spodnie. Także jestem totalnie antyfachowcowa.

      Delete
    3. Ja nie moge sie w tej kwestii udzielac,bo nie spotkalam wielu polakow w USA. A tych kilku co mi sie udalo wspominam bardzo milo-ich praca byla na wysokim poziomie.

      Moze w Polsce nie chce im sie robic za mniejsze pieniadze?

      Delete
  11. Nie chce uogólniać więc napiszę o tym, co spotkałam w uk- Polacy, Litwini, Słowacy czy Węgrzy garną się do roboty, zazwyczaj wykonują porządną robotę i są jak się z nimi umawia. Natomiast Anglicy.. Cóż.. Zawsze mają czas. Zeszłej zimy co kilka dni psuł się w moim domku boilet = nie było ani ciepłej wody ani ogrzewania.. A na dworze -5stopni. Czekałam ponad 3tyg na naprawè wychodząc z siebie aż w końcu mój facet zabrał się za naprawę. Niestety.. Podobnie do tego, co spotykasz w US ma miejsce w UK.. :/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja to bym krwawicy dostała, chociaż podobnie mam ze swoją spółdzielnią, już dwa lata się z nimi szarpię o docieplenie i sprawdzenie o co kaman z rogiem kuchni (no, już wiem, że wada konstrukcyjna), bo każdej zimy przy minusowych temp. zalewa mi cały róg, przemarza i grzyb wychodzi. Ja muszę do lata czekać z grzybem trującym i małym dzieckiem w domu, rozmontowywać całą kuchnię sama z mężem wymieniać tyły zabudowy, bo grzyb się przeżera i szorować, pryskać, szorować, pryskać, myć ściany z pierdzielonego grzyba. A spółdzielnia co? My nie mamy funduszy. Nosz w... jego mać.

      Delete
    2. Jezu my tu o boiletach,klimach sratata,a Ty slub bierzesz!!!! aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa:D

      Delete
    3. Vila- Grzyb to powazna sprawa,mam nadzieje,ze ze zdrowiem wszystko ok?

      Delete
  12. tak to jest z tymi fachowcami...
    my tak trafiliśmy z facetem od mebli, ile telefonów do niego wykonałam to nie zliczę

    ReplyDelete
    Replies
    1. od mebli też miałam problem. Kupiliśmy, wnoszą, a ja tu patrzę porysowane na frontach, zdarte drewienko z płyty i nawet zamazane czarnym markerem dla niepoznaki. :D Ja mówię, że nie podoba mi się to, a oni, że nic nie widzą. Haha, a potem to że może coś przy wnoszeniu i ze oni nie zabiorą bo ciężkie, nie mają czasu, nie chce im się i proszę reklamować telefonicznie. O kuuuuu, no dobra z szefem pogadaliśmy, kilka tygodni to potrwało, bo jeszcze doszło to ze krzywo szuflady oraz drzwiczki poprzykręcane, ech. Ale teraz jest wszystko ok. :)

      Delete
    2. I jak skomentowac cos takiego? klient traktowany jak gluptas:(

      Delete
    3. Moja ciotka miała lepszego bezczela - kupiła z mężem wielką lodówę, była w zaawansowanej ciąży, zamówili więc sprzęt z dostawą do domu. Przyjechał młody człowiek, wyjął lodówkę z kolegą i postawili przed... furtką. Moja ciotka z wielkim brzuchem zszokowana. Mówi - to ja panom dam parę groszy, żebyście mi wnieśli tę lodówkę. Dała po 10 czy 20 PLN na łebka (a moim zdaniem to kupa kasy za taką robotę - to nie posesja Hefnera, że trzeba zatargać ciężar grube kilometry...), to jej wnieśli... na podwórko :D Widać, że tłumoki. Nie chciała się kłócić, stwierdziła, że poprosi sąsiada jak pojadą. Zagląda w domu na fakturę, a tam jak wół opłata za dostawę z WNIESIENIEM sprzętu do domu - 50 PLN. Więc zadzwoniła do sklepu, przedstawiła sytuację i kazała przyjeżdżać kolesiom i oddawać pieniądze. Co innego, gdyby potrafili zachować się jak mężczyźni, szczególnie przy ciężarnej! Nie dość, że zostało to opłacone, dostali jeszcze dodatkowo kasę na browar, to nie mieli nawet na tyle przyzwoitości, żeby zrobić to, co do nich należało...

      Delete
  13. Niesamowite, aż mi się wierzyć nie chce, że można aż tak olewać swoją pracę... Ja się chyba jeszcze nie spotkałam z takimi leniami i oby nie musiała, bo jestem okropnie niecierpliwa... :P

    ReplyDelete
  14. No to ja nie wiem... Polak potrafi, wiadomo że u nas też spotkasz nygusów krętaczy ale porównując w jakim Polska jest miejscu i jak nas traktują na świecie do tego jak zachowują się pracownicy poszczególnych branż i jaki mają stosunek do pracy i ile za to biorą! ehhh szkoda słów ciekawe czy jak by przyszedł polak to by ogarnął temat. Pozdrawiam cię serdecznie ciesze się że znowu zaczeęłaś dodawać posty brakowało mi ich:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chcialam,ale nie moglam znalezc zadnego:( Hydraulik(Polak),do ktorego zawsze dzownilismy zmarl dwa lata temu

      Delete
  15. Dziewczyny ale tak jest chyba wszędzie... Przecież w Polsce też o wiele bardziej garną się do roboty obcokrajowcy, z biedniejszych krajów, którym zależy na kasie np Ukrainiec...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nikt nie napisal,ze tak tylko jest w USA:)

      Delete
  16. U mnie jak tak samo z listonoszami. Ja się pytam, za co im się do cholery jasnej za przeproszeniem płaci? Rzekomo pan listonosz, który zazwyczaj przynosi listy i paczki do domu pewnego razu uznał iż nikogo dwukrotnie w domu nie zastał! A to Ci dziwne, w domu zawsze ktoś jest, nie ma bata, by był pusty. Nawet się dupkowi nie chciało wrzucić awiza do skrzynki. Bezczelnie nie chce im się tyłków tachać na górę, a ja naprawdę nie mieszkam na 15 piętrze, a zaledwie 2. Zdrowszy będzie, porusza się i zredukuje cholesterol... poszłam na poczcie, bo w końcu łaskawie awizo dostałam po 2tygodniowym leżeniu paczki na poczcie. I co? Okazało się, że została odesłana do nadawcy...
    Ach, wyżaliłam się, jest mi już lżej! :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. O tym to ja sie nawet nie wypowiadam. Nie chcialabym obrazic innych listonoszy,bo to ciezka praca jest,ale ostatnio doprowadzaja mnie do szalu

      Delete
    2. Pewnie, że ciężka, ale trochę niefajnie jak robią z ludzi idiotów, a później my sami robimy z siebie idiotów na poczcie. :C

      Delete
  17. Eh, u nas to samo - dobrego fachowca można znaleźć tylko z polecenia, bo wiadomo na jakich "majstrów' można trafić z ogłoszenia. Te same sytuacje: wieczne telefony, oczekiwanie, kawka, papierosek, a z robotą w lesie. Moja rodzina znalazła w końcu wielozadaniowego Pana Emila którego usługi przeszły z pokolenia na pokolenie jak drogocenna pamiątka, wiecznie coś remontuje u dziadków, ciotek albo rodziców. I tacy ludzie są warci tego, żeby zapłacić im więcej i mieć pewność, że zrobią raz a dobrze ;)
    A na 'darmowych' panów ze spółdzielni co prawda nie trzeba czekać miesiącami, ale strach do mieszkania wpuścić bo robią ruinę.

    Przeczytałam Twoje posty o - jak to mówi Borat - US & A, ciekawie piszesz, może taki mały cykl rozwiałby wyobrażenia o El Dorado za oceanem. Jak słyszę 'w stanach to' 'w stanach tamto' to krew mnie zalewa :p Zarobki w przeliczeniu za złotówki większe, ale też droższe utrzymanie, dentysta itp. Pozdrawiam!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Otoz to:) El Dorado to bylo moze 20/30 lat temu kiedy 99% obywateli mialo wlasne domu,3 samochody,prace,a zycie plynelo jak mleko z cycka

      Delete
  18. W moim poprzednim mieszkaniu tez wielokrotnie musialam dopomonac sie o wizyte, najgorzej bylo jak zepsula mi sie klimatyzacja przy 40C i 70% wilgotnosci powietrza. Dlatego wyprowadzilam sie stamtad jak najszybciej. W moim obecnym mieszkaniu zglaszam, ze cos sie zepsulo i mniej wiecej za 20 minut ktos z obslugi stoi pod moimi drzwiami. W zeszly weekend zepsula sie klima (chyba jakies fatum :D), zglosilam to, pani przyszla do mojego mieszkania, przyjrzala sie temu blizej, ale powiedziala, ze nie bedzie sie za to zabierac w tej chwili, bo jest juz po godzinach ich pracy i nie chce mnie obciazac oplatami, a pogoda jest taka, ze nie potrzebuje uzywac klimy. Pojawila sie nastepnego dnia z samego rana, naprawila i posprawdzala wszystko. Wiem, ze moi znajomi, ktorzy mieszkaja w prywatnych domach, wielokrotnie wzywali hydraulika/elaktryka/ogrodnika i nigdy nie mieli wiekszych problemow. Wiec moze masz racje, ze to zalezy od miasta/stanu, w ktorym sie mieszka :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja mysle,ze u nas mogloby byc podobnie,ale manager nie mieszka z nami,a ich biuro jest po drugiej stronie miasta. Mamy faceta,ktory zajmuje sie podworkiem,pilnuje i sprzata,ale on sie nie zna na hydraulice np,a probowal i jest bardzo dobrym pracownikiem.

      A po drugie jezeli klima popsula sie nie z Twojej winy to nawet po godzinach nigdy nie moglaby obciazyc Ci zadnymi oplatami (jesli mieszkasz w Stanach). My nawet w umowie mamy napisane,ze KAZDA naprawa (i te emergency i te zwykle) moge byc zrobione po godzinach poniewaz oni wspolpracuja z firmami na roznych warunkach co niezawsze znaczy,ze placi im sie wiecej za robote po godzinie :)

      Delete
    2. Az jutro sprawdze moja umowe :) Klima zdecydowanie nie zepsula sie z mojej winy, ale nie gonilam ich, zeby mi to naprawili, bo nie bylo wtedy jeszcze upalow :)

      Delete
  19. No coz...co jak co ale ja na to Narzekac nie moge... Pare dni temu mieliśmy problem ze zlewem, zadzwoniliśmy do managera ( który jest skończonym fiutem - tak bezczelnego gościa w życiu nie znałam) i w przeciągu półtorej godziny załatwił świetnego hydraulika

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ps. Może u was ta pogoda tak wszystkich "relaksuje" ;)

      Delete
    2. rozleniwili się z powodu pogody ;)

      Delete
    3. Jaka pogoda? toz u nas leje:P

      Delete
  20. take it easy Tiger! :) prysznic zepsuty? po co jest suchy szampon? Oczywiscie zartuje. Takie rzeczy zdarzaja sie wszedzie i zawsze. Ja kiedys musialam chodzic zalatwic potrzebe nr 2 do pobliskiego spozywczego bo kibel mialam zatkany przez tydzien(kolezanki synek-niejadek wrzucil drum stick z kuraka i spuscil). Dzis mamy z tego kupe smiechu z mezem :) Zlosc pieknosci szkodzi.

    ReplyDelete
    Replies
    1. No wlasnie o to mi chodzi. Tydzien bez toalety?!

      Delete
    2. Tak, tydzien. Tu hydraulik jest takze na miare zlota. Przyszedl, podlubal swoim "wyciorem" 15 min, skasowal $130+tax i poszedl. Managment budynku nie poradzil sobie z tym problemem, a ze wina byla ewidentnie po naszej stronie nie mielismy wyboru trzeba bylo wezwac "fachowca", ktory notabene nawet nie mowil po angielsku.

      Delete
    3. No tak,oni nigdy sobie nie radza z problemem,ktory powstal przez mieszkanca ;)

      Delete
  21. hehehe :) jestes smiechowa :) znaczy taka pozytywna :)) Daje Subka :*

    ReplyDelete
  22. to jakis absurd, maja dziwna mentalnosc chyba po prostu.. ja sobie nie wyobrazam jak mozna sie z kims umowic i nie zadnego zawiadomienia nie przyjsc, widac w stanach to norma? :)

    ReplyDelete
  23. zrezygnowalas z krecenia na youtube? bo juz dawno nic nie bylo:(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie,nie zrezygnowalam:) Jakby to nastapilo to bym Was powiadomila. Nagralam 4 filmiki,ktore czekaja na obrobke:)

      Delete
  24. W Niemczech jest inaczej. Przychodzą na dokładna godzinę. Mieliśmy już szklarza, kominiarza, montarza zamka w drzwiaChch i tutaj oni są punktualni co do minuty :D

    ReplyDelete
  25. Jedyny punkt to ustalenie terminu. Czasami nawet na 3 tyg w przód. Ustala się termin i godzinę i naprawdę co do minuty oni się zjawiaja

    ReplyDelete
  26. Kochana, tu tak samo! mieszkam w Australii, a dokladnie w Melbourne i co rusz mamy taki sam problem (elektryk, ogrodnik etc.) Ja nie wiem, czy im sie nie chce przyjsc, czy sa tak bardzo zajeci...
    A jak juz ktos sie zdecyduje laskawie przyjsc to na "dzien dobry" kasuja $80-100!!!Plus robocizna i ewentualne czesci... Umawiaja sie w business hours czyli pomiedzy 9-17, ja biore dzien wolny a oni sie nie zjawiaja, zwariowac mozna!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokladnie,najgorsze jest to,ze czlowiek musi sie zwolnic i nie placa mu przeciez za to,a taka pipka sie nie zjawia:(

      Delete
  27. Ale płakać, że im Polacy pracę zabrali, to potrafią najgłośniej...

    ReplyDelete
  28. Jestem po remoncie mieszkania i mało jest profesjonalnych fachowców, którzy przychodzą na konkretną rodzinę, robią to co mają i już. Wszystko się wlecze, trzeba się prosić, wydzwaniać, gdzie to oni powinni oddzwonić. No niestety, też nie mam miłych doświadczeń...

    Ale zauważyłam, że w Polsce starsi stażem specjaliści mają inne podejście - są konkretni i rzeczowi. Młodym tak jakby nie zależało, żeby wyrobić sobie markę i renomę.

    ReplyDelete
  29. holland casino online roulette addition to this motive he felt
    an inclination to probe the matter Patterns of progress.
    By Horace M.

    My weblog ... online casino
    My web page > casino spellen

    ReplyDelete
  30. Mieszkam w Irlandii i jest dokładnie tak samo jak u Was..a ceny tych ich usług są kosmiczne:)

    ReplyDelete
  31. It's a pity you don't have a donаte button!
    І'd without a doubt donate to this excellent blog! I suppose for now i'll settle foг bookmarking and adding youг RSS feed to my Gοоgle account.
    I loоk forward tο new upԁatеs anԁ will tаlk about thiѕ site with mу Fаceboοk group.
    Chat soon!

    my webpage; #

    ReplyDelete
  32. Woah! Ι'm really digging the template/theme of this website. It's sіmple, yet effectіve.
    Α lot οf times it's hard to get that "perfect balance" between user friendliness and visual appeal. I must say you have done a fantastic job with this. In addition, the blog loads super fast for me on Firefox. Superb Blog!

    My web page: Www.Chocolatehouse.pl/

    ReplyDelete